środa, 11 grudnia 2013

Where is my mind

Wirusowe zapalenie psychiki. Miałem dziś kontrolę doraźną, w poniedziałek i wtorek ma kontrolę "na miejscu", drugi termin z psychologii zapowiada się zabawnie, a najfajniejsza osoba, którą poznałem w tym roku ma dwa lata, wie jak ma ma imię i gdzie pracuje jego mama, ale trochę płacze za nią w przedszkolu.

wtorek, 10 grudnia 2013

Satisfaction

Mówi się, że życie jest krótkie i trzeba korzystać, ale nie ma tak łatwo. Sporo trzeba się namęczyć, zanim to wszystko się skończy.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Linoskoczek

Jak to wszystko się skończy, to przejadę się do czeskiej Pragi i sprawdzę, czy rzeczywiście można tam spotkać kosmitów.

Odkrywam własne granice i, jak się okazuje, nigdy nie były daleko. Jak to mawia sensei Grubego, "Nie ma twardych przeciwników. Są tylko źle trafiani."

wtorek, 29 października 2013

Fontana di trevi

Dzieci powinny mieć gdzieś zamontowany wyłącznik w razie awarii systemu nagłośnienia. Pstryk i po darciu mordy.

Note to self: na najbliższą imprezę z przebieraniem skompletować strój Boba z Tekken'a. Idealny match.

niedziela, 27 października 2013

Bob Dylan blues

Gram w Chrono Triggera i wspominam czasy, kiedy dziury w zielonej bluzie z kapturem stanowiły trofeum.

Za to jakie mokasyny pokupiłem, to historia.

wtorek, 22 października 2013

Brave new world

Dwudziesty pierwszy wiek dał nam umiejętność błyskawicznego wyodrębniania treści interesujących w internecie. Próbuję to przenieść na kontakty z ludźmi. Wczoraj podszedłem do jakiejś dziewczyny na studiach i zapytałem, czy jest zjebem, bo szukam kogoś do ekipy na projekt grupowy, a nie mam czasu na marnowanie go ze zjebami.

niedziela, 20 października 2013

Clubhed yo dead

Pierwszy weekend ja studiach i od razu przypomniałem sobie, jak niewygodne są te siedziska. Ale za to mamy kilka ładnych dziewczyn na roku, więc jakaś tam gimnastyka kręgosłupa wchodzi w grę.

Nie pamiętam tylko jak to się stało, że uznaliśmy, że poradzimy sobie z matematyką.

poniedziałek, 14 października 2013

Linoskoczek

Zbliżające się Święto Zmarłych pozwoliło mi odkryć, że bardzo trudno jest dostać na allegro niebieskie kalesony.

Obejrzeliśmy drugiego Silent Hilla, ładny. Jak w końcu dostanę urlop, to zagram.

niedziela, 13 października 2013

czwartek, 10 października 2013

Little things

Zbiłem dzisiaj po onlajnie YOU z KYSGów. It's something.

Czuję, że to nieodchorowane na czas wirusisko się zemści i to srogo. Natomiast gadanie głupot ostatnio wychodzi mi po mistrzowsku. Pewnie jestem ma fali osiągnięć.

Wymyśliłem, że kupię domenę golebaby.com.pl i będę tam prowadził najbardziej pesymistycznego bloga na świecie. Chyba zaproszę do współpracy Kota i Hiryu.

środa, 9 października 2013

Seven

Zająłem drugie miejsce w turnieju Tekkena na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Ha, polaczki.

czwartek, 3 października 2013

Lilium

O quam sancta, cztery dni wolnego. Niekompetentne półdebile z dupą w miejscu głowy chciały dziś odebrać mi urlop, ale się nie dałem.

Sumaryczna wartość piekła określa je jako miejsce, w którym trzeba uczyć się matematyki po niemiecku mając zapalenie błędnika i paranoję. A podobno mam tam zabukowany pokój z widokiem na klasę.

wtorek, 1 października 2013

Flirty cha cha

I gdybym kiedyś łbem uderzył,
O peron dziewięć i trzy czwarte,
A ptaki wkoło by śpiewały dzień dziś piękny, będziem rypać,
To wiedz, że więcej nic nie trzeba,
W życiu mieć niż dobre grabie,
Gdy sześć ton żwiru hałdę przyjdzie ci na parking zsypać.

poniedziałek, 23 września 2013

Irlandia

Staram się we wszystko, co piszę, pakować tyle ukrytych bonusów, ile się da. Błogosławieni, którzy potrafią szukać zdań, które wpisuję, w google, albowiem oni dostaną mini nagrody.

niedziela, 22 września 2013

Semper fidelis

Nieodłączną częścią mojej życiowej filozofii, a konkretnie tej jej części, która polega na dążeniu do bycia takim człowiekiem, jakim chcę być, jest nie tylko robienie rzeczy, które należy w danej sytuacji robić (z zachowaniem buforu dla suwerenności istnień ościennych i tych dalszych), ale też na nie robieniu rzeczy, których w danej sytuacji robić nie należy (z zachowaniem buforu na głeboko metafizyczne uzasadnienia dla wyborów wątpliwej próby krótkoterminowej o dalekosiężnych konsekwencjach).

Z drugiej strony składnikami mojej życiowej filozofii są też beznadziejnie długie zdania, spłycanie czego się da, oraz trzymanie pod ręką marginesu błędu dla każdej myśli i decyzji, więc to nie jest tak, że się powyższym jakoś szczególnie chwalę. Po prostu Bilok dał wczoraj po pijanemu koleżance trzysta polskich złotych za pokazanie cycków i uznałem to za dobry kontrast dla swojej własnej hipotezy na temat tego, jak powinien wyglądać nietzscheański nadczłowiek.

Pracuję sobie ostatnio radośnie z katarem i bólem gardła, bpeców.i innych rzeczy od siódmej do dwudziestej i nadal nie złamało to we mnie wiary, że jest czas siania i czas zbiorów. Wspominałem, że nie miałem w tym roku urlopu?

czwartek, 19 września 2013

Głową do góry

- Życie jest książka fabularno historyczna, w której ktoś zawarł ukryte detale. Zwykły śmiertelnik nigdy ich nie odczyta.
- Masz na myśli, konkretnie, co?
- No wyobraź sobie na przykład sytuację, w której siedzisz w poczekalni szpitalnej, a w wiszącym pod sufitem telewizorze leci jakiś tam serial i w tym serialu pada odpowiedź na pytanie, na przykład, o miłość, znaczy co to jest.
- Usłyszałeś definicję miłości w serialowym dialogu, siedząc w szpitalnej poczekalni?
- No.
- I jak ona brzmi?
- Miłość to takie coś, co sprawia, że wszystkie piosenki mają sens.

środa, 18 września 2013

Smoke on the water

- Świadomość! - uniósłszy palec wskazujący ku niebiesiom, Konstanty ryknął do Zgromadzenia i niezwłocznie zapomniał, o czym miał przemawiać, gdyż zawartość krwi w alkoholu zmniejszyła mu się geometrycznie tuż po powstaniu z siedziska.
- Świadomość... - powtórzył, mniej już pewnie i, machnąłwszy ręką, usiadł i powrócił do napitku.
- Konstantemu chodzi o to - nieoczekiwanie podjął, milczący jak dotąd, Gerwazy - że z życiem nie można, jak mawiają mnisi z krajów Czyngis Chana, w tańcu się pierdolić.
Zgromadzenie popatrzyło z zaciekawieniem, a Jacenty, choć z wyglądu trzeźwy jak gdyby w życiu wypił tylko tyle, ile musiał, dostał gwałtownej czkawki i pokornie osunął się w fotel, rzucając jedynie, przerywane czkaniem, nauki o pingwinach birmańskich, co to liczyły sobie nawet metr i połowę, ale nikt nie zwrócił uwagi.
- W tańcu, mój drogi, pierdolić nie można się w ogólności. - Pewien swego Felidiusz wyrzekł swoje trzy grosze, ale i przez to musiał wyjść do sali tronowej, bo już prawie ulało mu się na szaty. Jacenty odprowadził go podskakującym wzrokiem i już nawet chciał coś powiedzieć, ale potężne czknięcie zgasiło jego zapał.
- To przez zimne piwo, pewnikiem. - Pouczył go Jan Sebastian.
- Świadomość, proszę ja was, tym się różni od wiedzy, że człowiek światły, gdy wysłać go po flaszkę, godnie powróci z dwoma. Świadomy zaś dołączy do nich zbawcze piwka, które ukryje na dzień jutrzejszy w skrytce tajemnej, by poranne cierpienia nie trwały dłużej niżby potrzeba.
Tu stała się rzecz przedziwna, gdyż słowa te, które z kolei przyszły od Bonifacego, obudziły we wszystkich drzemiącego dotąd poszukiwacza, i nawet czkający Jacenty znalazł pod stołem papierosa oraz zadaszony nocleg.

wtorek, 17 września 2013

Final home

Czytam Chustkę. Egen. I mam niejasne wrażenie, że gdybym siebie poznał gdzieś kiedyś, to bym sie nie lubił. Natomiast Mondeo szefa chodzi cudnie. Takie sprzęgło mógłbym mieć, choćby pod biurkiem. Wciskałbym sobie przed pierwszym, żeby sobie przypomnieć jak to jest mieć klimatyzację i podgrzewaną przednią szybę.

Mój szef jest ciekawy człowiek. Zatrudnia gościa ze schizofrenią i depresją maniakalną, innego z jakimś, na oko, minus 50 dioptrii i kolorem oczu jak rasowy husky, jeszcze innego z jakimś niedoprecyzowanym P2, no i mnie. Poza tym jeszcze kilka innych osób, większość z różnymi papierkami. Z gruntu fajni ludzie w sumie.

Paweł wymienił Jeepa za Golfa IV z wieśniackim diabełkiem na tylnej klapie. Szef chciał go zdrapać, ale zobaczył, że odchodzi lakier, więc stwierdził, że da Pawłowi na malowanie. Może odkupię Golfa i pomaluję za darmo?

Śniły mi się dziwne rzeczy, dawno zapomniana koleżanka coś mi opowiadała, a ja chciałem mieć w dupie, knajpa i że poszedłem do knajpianego wc w samych bokserkach typu "obciskacze chudej dupy".

Wcale nie chcę spać. Mam wrażenie, że marnuję czas, że powinienem wejść do autobusu i wystrzelić się gdzieś, gdzie zapomniałem o czymś ważnym, albo, bo ja wiem, zrobić coś konkretnego, że coś mnie omija, że o czymś ważnym zapomniałem, o jakimś elemencie układanki, który sprawia, że życie jest godne tej nazwy. Ludzie wkoło zaręczają się, płacą OC i spłacają kredyty, albo robią jakieś FAJNE RZECZY, and I'm just sitting here, masturbating.

Wydaje mi się, że gdyby babcia miała wąsy, to by była babą z wąsami.

piątek, 13 września 2013

Obława

Męcze Braci Karamazow, idzie mi średnio, bo nie mam czasu. Za to staw w serdecznym palcu lewej dłoni zacząl dziwnie pracować. Przy zginaniu zaskakuje i nie chce sam się wyprostować. A ten paluszek jest mi przecież potrzebny. Inne zresztą też.

Miałem do powiedzenia coś sensownego, ale zapomniałem.

środa, 11 września 2013

Just wanna touch her

Dorosłość zaczyna się, kiedy myśl o tym, że może jutro świat rozpadnie się w drobne hujki jest bardziej ekscytująca od nadchodzącego weekendu.

Tak myślę.

Myślę też, że jeśli człowiek tworzy wszystko na swoje podobieństwo, a przecież człowiek tak właśnie robi, i taki na przykład komputer potrafi nagle zacząć piszczeć i wyjebać błąd na poziomie biosa, to takie coś mówi bardzo wiele o ludzkiej psychice.

Lubię wieczorne balkony.

niedziela, 8 września 2013

Blame

- Chciałem, rozumisz, życia lirycznego, jak u Rimbauda, czy Cortazara, gdzie wredna kawa i migocząca żarówka stanowią nie tylko środek, a cel cały. Gdzie długie noce, akompaniując deszczem walącym w parapet stanowiłyby nie post scriptum bajań starczych, a samo bajanie właśnie, żeby można było w milczeniu, ale razem, wspominać słoneczne źdźbła trawy w ustach, mrówki w podwiniętych rękawach koszuli, jakieś kurtki pod tyłkiem na mokrej ławce, albo chociaż zmarznięte dłonie po rycerskim oddaniu rękawiczek. Tymczasem świat zafundował nam wszystkim etat i smutne jak pizda marcowa marzenia o ekonomicznym silniku diesla, który pali na dotyk nawet w największe mrozy. Mówię ci, na tym świecie jest tyle martwych dusz, że w tych czasach Gogol nie napisałby nawet linijki tekstu. Gdzie jest Woland ze swoją świtą, gdzie się podziały wszystkie Małgorzaty, które nie dałyby zmarnieć swoim Mistrzom w wilgotnych lochach hipermarketowych magazynów, w więzieniach dziesięciogodzinówek taśm produkcyjnych, w celach biur i urzędów, w masochistycznych fabrykach swoich własnych działalności? Kto uwolni dialogi Piłatów i Lewitów z umęczonych umysłów? Pamiętam czas, kiedy każdy spór podważający boską nieomylność dawał to łaskoczące uczucie znaczenia, kiedy nawet dysputy o wyższości Księżyca nad Słońcem były ważne, choćby dlatego, że ktoś je prowadził. Kiedy marzenia miały sens. A teraz? Nylon, plastik. Wstań, ogól się, klep w klawiaturę, syp cement, prowadź samochód, układaj płytki, skanuj artykuły, dzwoń, a przy tym cały czas powtarzaj sobie, że jesteś wolny i realizujesz się wedle własnej wizji.
- Nooo... Przejebane.

Trzeba mieć chaos w sobie, żeby urodzić tańczącą gwiazdę.

czwartek, 5 września 2013

Twisted nerve

Sąsiad z dołu cichcem wmyka się do domu, pociągając wcześniej nosem. Dostałem pióro, którym nie mam kiedy pisać. Wyobrażam sobie krakowskie MPK, które toczy się nawet o tej porze, niewzruszone potocznym brakiem sensu. Swoistą zniewagą dla chaosu to jest, bezczelne to jest, a jednak ten obraz ma w sobie coś nostalgicznego, jak ta scena w Ghost Dogu, w której Raymond pokazuje Ghostowi jak jakiś Hiszpan konstruuje łódź na dachu swojego domu. Wydaje mi się, że za takie właśnie rzeczy można zostać ukaranym w jakimś logiczniejszym świecie. Bo kto to, kurwa, widział, żeby robić coś przeznaczonego do rozbiórki, zakopania i rozdziobania przez larwy muchówki.

Nie szukasz przypadkiem chłopaka? Yes, you.

Błogosławieni senni, albowiem oni zdrzemną się niezadługo.

środa, 4 września 2013

Night on earth

Czytałem kiedyś o pamięci pierwotnej, która czyni nam z życia parafrazę. A jak byłem w sobotę słusznie już najebany, to miałem całkiem wtedy logiczną teorię na temat symbolu Hello Kitty jako współczesnej swastyki. Niestety, zdążyłem zapomnieć.

Nie musisz mówić mi, że pamiętasz,
Ja również pamiętam...

poniedziałek, 2 września 2013

3:44

- Nawet dobrze wyglądasz, z tym zarostem i w spodniach w twoim rozmiarze.
- Mówiłem ci, odpowiednia ilość gotówki i czasu z każdego może zrobić przystojniaka.
- Dokładnie!
- Dlatego mówiłem ci, że nie patrzy się na wygląd.
- To na co?
- Na osobowość, kurwa. Tego jednego nie da się kupić.

niedziela, 1 września 2013

Bountiful sea

Attack on titans oglądamy i bardzo mi się podoba sposób przedstawienia głównego bohatera w formie tytanicznej. Piękny ten wrzask ma, to wkurwienie. Ja to szanuję.

Dostałem na urodziny osiemnaście par skarpet i dzień urlopu. Między innymi.

PS. Z palcem wszystko w porządku.

piątek, 30 sierpnia 2013

Nowiny

Jeżeli grzyb, który można zjeść to grzyb jadalny, a wskaźnik, który można zmierzyć, to wskaźnik mierzalny, to czy grunt, który można orać to grunt oralny?

wtorek, 27 sierpnia 2013

Fecal pump

Szybski dał mi dziś taśmę izolacyjną, żebym mógł zakleić krwawiący palec środkowy dłoni lewej. No i miałem okazję przejechać się Oplem Astrą II, 1.7 Diesel z silnikiem Isuzu. Tuesday, I'm in love.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Defto

A może na urodziny zażyczyć sobie urlop?

American horror story

Zgarneliśmy dzisiaj autostopowicza. Chciał do Żmiucy i prosił o podwózke do Ujanowic. Nawet bym go tam zostawił, ale był Słowakiem i nie bardzo by się z kimś tam dogadał, więc pobłądziliśmy dobrą godzinę, aż w końcu się udało. Tak zarobiłem kolejną opowieść.

Strasznie chce mi się spać.

piątek, 23 sierpnia 2013

Bonehead

Widziałem dziś zawrotnie grubego człowieka i akurat coś wpierdalał. Przepraszam, którędy do wyjścia?
***
Co się dzieje ze wszystkimi rzeczami, czy zdarzeniami, które w porywie chwili obdarzamy ogromnym uczuciem i emocją, wierząc przez moment, że będziemy z nimi na zawsze? Co z filmami, które przez jakiś czas uważamy za ulubione, z empetrójkami, których miesiąc słuchamy w kółko? Dostają od nas świadomość, są wyjątkowe, a później ot, tak, zapominamy o nich i czasem tylko, po latach, w jakimś sklepie, czy w samochodzie, w uszy wbije nam się ta właśnie muzyka krzycząc hej, pamiętasz mnie? kochałeś mnie szczerze, a nam na moment serce zamiera nostalgicznie i idziemy dalej, nie odwracając się, bo te dni się skończyły, a koniec jest końcem?

Nawet ja nie pamiętam o wszystkim zawsze. Straszny smutek.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Temptation

Z całego Dragon Balla najbardziej lubiłem Vegetę. Nie dlatego, że był taki badass cool, a dlatego, że jako jedyny całą swoją siłę, choć nie najwiekszą, to jednak zawdzięczał tylko sobie. Nikt go nie trenował, nie pił magicznych eliksirów, nie brał od nikogo mocarnych technik.

To jest pewien szczególny rodzaj komfortu, móc powiedzieć, że całe to niewiele, które się ma zdobyło się własnymi rękoma i intelektem. Że w trudnych sytuacjach samemu potrafiło się dokonać wyboru, że pomimo niezliczonych porażek, momentów, w których dało się dupy jak rasowa kurwa, że mimo to można z dumą powiedzieć, że niczego nie dostało się w prezencie, że wszystko co się ma jest efektem własnego trudu, jak by on nie wyglądał.

Jechałem Jeepem Grand Cheerokee po serpentynach w deszczu i przestał mnie słuchać, bo ma łyse opony. Zdążyłem wrzucić bieg z wyższym momentem i docisnąć gaz tak, że nie sturlałem się z górki. Achievement unlocked.

środa, 21 sierpnia 2013

niedziela, 18 sierpnia 2013

Pluszowy scyzoryk

Byliśmy w piątek na koncercie Marzeny Ciuły. Królestwo Cave'a znowu mnie poskładało. Później przeszliśmy na ty z Aldoną Jankowską, która, jak się okazało, pomimo bycia aktorką telewizyjną, chodzi sikać do kibla jak normalni ludzie.

A dziś się skończyły dni Limanowej. Widziałem jedną ładną dziewczynę, czyli ekstremalna bieda. Wczoraj do piątej nad ranem straszyliśmy kolegę Młodszego, że Młodszy rucha facetów w dupę, a we środę bardzo spokojnie piliśmy u Stachów, dochodząc do wniosku przez porównanie, że to już nie te czasy.

Wymieniłem kiedyś scyzoryk wielofunkcyjny  za konającego żółwia. Dzieciaki z bloku uznały za świetny plan bawić się z nim w październiku na polu, za dom dając mu słoik z zimną wodą. Ale odzyskałem go, ochrzciłem Franciszek i dałem umrzeć w cieple, szykując mu szybko akwarium, nawet nie pamiętam skąd.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Sen

Śniło mi się, że poszedłem spać i mi się śniło, że poszedłem spać i mi sié śnił atak zombie. Chyba haczę o gombrowiczowy wymiar głodu, tyle, że snu.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Music box

Trzeci raz kasuje treść posta i zaczynam od nowa. Gracze chcieliby god mode, albo infinite money, a ja bym wolał móc puszczać życie od zapisu. Chociaż w sumie nie, w sumie podoba mi się wizja siebie, którego zobaczę na wyższych poziomach, które zdobędę bez kodów i ułatwień, na hard mode.

Branoc.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Blurred lines

Sąsiadka z dołu przestała kwiczeć pod sąsiadem z dołu po nocach i tak jakoś smutno pali się fajki. Choć fakt, nudna się zrobiła jak za trzecim seansem zauważyłem pewną prawidłowość w wydawanych dźwiękach, powtarzalność taką, jakby zawczasu nauczyła się tych jęknięć i postękiwań na pamięć, to jednak było weselej.

A tak zostało nam tylko wysokobudżetowe porno w HD i Marlboro lighty. Bo nas stać.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Jeszcze będzie czas

Każdy ma do dźwigania swój krzyż. Problem polega na tym, że każdy myśli, że jego jest najcięższy na świecie i wszyscy wokół powinni mu współczuć, żałować go, zajmować się nim i podziwiać, że pomimo ciężaru jakoś udaje mu się iść dalej.

Ja, mi, mnie, moje.

piątek, 2 sierpnia 2013

Wiatruczas

Stara, indiańska legenda mówi, że w każdym człowieku walczą ze sobą dwa wilki: dobry wilk i zły wilk. A wygrywa ten, którego się karmi.

Zastanawiałem się kiedyś, jak to jest zwariować, kiedy puszczają zaczepy rozsądku i spadają w chaos, kiedy wygrywa ten zły wilk, kiedy zmysły zaczynają kłamać i całą resztę już ogląda się jak film z perspektywy pierwszej osoby.

Po przeczytaniu Metra 2033 widzę to jako coś wychodzącego z ciemnego tunelu, które łamie kości, miażdży w swoich czarnych łapskach wolę, wrzeszcząc przy tym przeciągle i truchło wrzuca w ciemność tunelu, a samo idzie w zamian za połamanego, nie przestając wrzeszczeć. Tak mi się wydaje.

piątek, 26 lipca 2013

Message in a bottle

Wiesiek szuka dziewczyny. CV wraz z listem motywacyjnym, życiorysem i zdjęciami proszę przesyłać na adres e-mail: jitbfcku@gmail.com

Mile widziane duże cycki oraz miłe usposobienie. Dodatkowe punkty za granie w gry.

czwartek, 25 lipca 2013

Pump it

Fiu, fiu, można zagwizdać z aprobatą za każdym razem, kiedy ma się przed oczami wizję własnego pogrzebu w tej chwili. Całe masy smutnych jak pizda ludzi, którzy mokną w deszczu, albo upale. Przetaczające im się po głowach całe Niagary jeszcze świeżych wspomnień, kant trumny radośnie wbijający się w ramiona tych kolegów, którzy poczuli się w obowiązku nieść ją, żeby później, na jakiejś stypie móc mówić, że to właśnie oni świadczyli ostatnią posługę i ziemia sypana z rąk, całe tony ziemi, masa tak ogromna, że grabarze praktycznie nie mają co robić.

Więc leżysz skulony w łóźku, kołdra nachodzi Ci na brodę i masz nadzieję, że w rzeczywistości przyjdzie choć ćwierć tej gromadki, która pochód wykorzysta do odświeżania dawno zapomnianych znajomości, a później rozejdzie się po domach z myślą w stylu był chłop, nie ma chłopa.

Znowu gdzieś zgubiłem wątek, chyba jestem zmęczony.
Rozważamy wyjazd do Częstochowy 10. sierpnia, na turniej. Kto wie, może akurat.

wtorek, 23 lipca 2013

Firestarter

W radio leciał kawałek jakiejś gwiazdki w rodzaju tych, co imię "Wiola" piszą przez V i znikają w niewiadomych okolicznościach po około pół roku urzędowania na listach przebojów. O miłości był, bo czasami wszystkie kawałki są o miłości.

Starships

Chyba przegrałem zawody w jebaniu systemu. Nowy koleżka właśnie macha szpachelką odziany w buty Pumy, koszulkę Nike i spodnie LeCoqSportif.

Za to ja od rana tłumaczę Wieśkowi, że starszips łer ment tu flaj, ale chyba sie nie wyspał, bo nie kuma. Dońć hi noł pampid ap, czy co?

poniedziałek, 22 lipca 2013

This is my rifle

Jakieś sto lat temu, paląc szluga na górce za blokami, splunąłem w stronę motyla, co usiadł na trawie i jeszcze jak ślina pikowała w jego stronę dotarło do mnie, że trafię i zrobiło mi się głupio. Podniosłem go ostrożnie, otarłem ze śliny i odleciał.

Taka to historia.

niedziela, 21 lipca 2013

Blue Velvet

Odkąd pamiętam męczy mnie kwestia świaomości, jak to jest, że zespół zmysłów zespolonych tworzy pamięć i ego tak trwałe, skoro komórki w ciele całkowicie zmieniają się co kilka lat i po tym czasie człowiek już sam ze sobą nie ma nic wspólnego.

Jakim cudem, pomimo zmian zewnętrznych i tych w środku udaje się człowiekowi zachować pamięć o przeznaczeniu, czy jak tam kto lubi to nazywać. Co decyduje o wyborze danych, które będą przechowywane, która komórka ma informacje o reakcjach, skąd płyną impulsy powodujące kołatanie serca na czyjś widok, a gdzie jest pamięć związana z zapachem gum Turbo, które przychodzą razem ze wspomnieniami po łyku zielonej Nestea peach.

W Metrze 2033 przeczytałem ciekawą teorię o przeznaczeniu. Nie zgadzam się, ale jest ciekawa. Coś jakby przeznaczenie w postaci nici fabularnej, którą znajdujemy, albo nie i idziemy po niej do kłębka, a wtedy jest łatwiej, albo nie idziemy po niej i wtedy jest trudniej. Patrząc wstecz na to, co było po drodze mógłbym znaleźć wyjaśnienie dla kilku rzeczy, ale nie chcę, bo konformizmu wyrzekłem się jak litości.

Nie, wcale nie chciałem o tym. To miał być  kolejny list miłosny do dni utraconych od dni utraconych, jak każdy wpis na tym blogu, jak każda notka, ta wkurwiona i ta spokojna, jak każdy tekst, który udało mi się zamknąć kropką. Ale wydaje mi się, że z tą nicią to nie jest takie proste, że to nie jest fabuła od a do z, czy nawet nie po kolei, jak w Grze w klasy, czy Memento. To bardziej przypomina Zagubioną autostradę, w której nie ma Szatana, który kupiłby duszę, albo Drabinę Jakubową tylko bez kręgarza.

Skończyliśmy Cowboy Bebop i ja się nie zgadzam, żeby ta fabuła tak się skończyła, bo w tej historii nie ma ani Spike'a, ani Vicious'a. Jest tylko ja, ty i świat w roli schwarzcharakteru.

Bang.

piątek, 19 lipca 2013

czwartek, 18 lipca 2013

Morning calls

Styl życia pomocnika na budowie, czyli jak ukręcić z gówna bat.
Kawka poranna się za to uśmiecha, krzywo, ale jednak.

środa, 17 lipca 2013

Slowtrain

Czytam Metro 2033 i poza tym, że kurewsko zazdroszczę warsztatu, to zacząłem się zastanawiać, czy chciałbym dożyć czasów, w których z nostalgią będzie się wspominało pierdzenie osiem godzin w biurze i codzienną walkę z wyborem pomiędzy tysiącem identycznych artykułów. Proste życie bez wygód i wyborów, urzekająca wizja dla takich leniwych kurew, jak ja.

Kupiłem sobie kurtkę w moim rozmiarze i czarne spodnie rurki. Jeszcze okulary w grubej oprawce z czarnego plastiku, hujowa fryzura i będe całkiem hipster. Bo buty na rzepy już mam.

wtorek, 9 lipca 2013

Black dog running

No to jest ten konkurs literacki i nie wiem, co na niego stworzyć. Mam projekt tryptyku o samotności współczesnej, solóweczka o sensie istnienia bytów wartych siedem złotych brutto ubruttowione za godzinę zegarową oraz rzecz o miłości w czasie rzeczywistym. Które brzmi najlepiej?

ask.fm/hikrush

niedziela, 7 lipca 2013

rock and roll quinn

Założyłem sobie ask.fm, bo przecież tak bardzo lubię odpowiadać na pytania. Kupiłem też sobie koszulkę z logiem Heinekena i napisem Hadouken in it, dosyć jest, kurwa, czadowa.

Do tego miałem dziś umiarkowany kac, efekt wczorajszego wlewania w siebie piwska na domówce u Wojtka. Nie byłem na domówce jakieś sto lat i teraz było trochę dziwnie, nikt nie leżał martwy na podjeździe, bo cały był zastawiony samochodami. Takie czasy nastały, że w drodze na imprezę nie zastanawiałem się ile będzie wódy, tylko co będzie do żarcia. A certyfikat z siódmym danem w Wu-Dżit-Su leży zakurzony gdzieś w odmętach niepamięci.

Najważniejsze jednak jest to, że zapierdalałem przy betoniarce w spodniach od Ralpha Laurena. Anarchia, policzek wymierzony rozszalałemu konsumpcjonizmowi, bless you, instytucjo ciucholandu.

http://ask.fm/HiKrush

środa, 3 lipca 2013

Song 2

Świat cię oszukał, bo przecież mówił, że Everest marzeń to słowacka wódka, niemiecki samochód i duńskie klocki, tak mówił, kiedy miałeś dziesięć lat i wszystko, o co prosiłeś Świętego Mikołaja to Pegazus ze Złotą piątką i Action Man z samochodem, a dostawałeś cukierki i piórnik. Świat cię oszukał w najbardziej skurwysyński sposób, zupełnie, jakby budzik obudził cię, przekonanego, że jest niedziela, żeby uświadomić ci bolesny jak widok twej miłości w objęciach jakiegoś frajera, poniedziałek. Oszustwo, bo przecież całe życie walczyłeś o tego zasranego GameBoya nawet nie color i teraz, kiedy już możesz go mieć, nagle okazuje się, że nie chcesz, bo ta era minęła bezpowrotnie i już nikogo nie jara GameBoy, bo teraz aktualne są samochody, szczęście i niezależność, a ty stoisz tylko, oszukany i zdradzony, z bolesnym klockiem w ręku złorzeczysz tym wszystkim skurwysynom, którzy wmówili ci, że receptą na szczęście jest posiadanie komputera, albo innego gówna, sami osiągając to, co naprawdę ważne. Wszystkie reklamy kolorowych zabawek z niemieckich gazetek reklamowych, wszystkie opowieści kolegów o zagranicznych wczasach, każde oryginalne buty, które widziałeś na ich nogach, teraz wiesz, że to wszystko była pułapka, ale teraz jest za późno. Duńskie klocki zamieniłeś więc na Euro, niemieckie samochody na polską komunikację samochodową, a słowacki alkohol został wyparty przez alkohol z zagranicznych sieci sklepów. Leżysz więc co wieczór pod swoją poliestrową kołdrą z promocji i wyobrażasz sobie jak wyglądałby świat gdybyś wiedział wcześniej, ile rzeczy byłoby innych gdyby ktoś dla odmiany zadbał o to, żebyś poznał prawdę i w tym jednym akurat masz rację, bo nie jesteś do końca winny, bo ktoś rzeczywiście zrobił cię w huja.

Do psychologa można się zapisać na fundusz? Od jakiegoś czasu jestem niezmiernie ciekaw diagnozy.

poniedziałek, 1 lipca 2013

blebleble

Naprawdę tylko ja uważam, że Natalia Niemen popełniła gwałt na Dziwny jest ten świat? Przecież to była jakaś masakra, mimika a'la natchniony pastor murzyński wrzeszczący jakiś gospel.

Ukradłem kilka nowych książek, między innymi Metro 2033, BO WSZYSCY SIĘ jarają.

Kupiłem również w tesko plecak na promocji, dwajścia pińć złotyk. Jak wytłumaczyła mi Magusia, napis "Glee" na tym plecaku to nazwa jakiegoś serialu o śpiewających nastolatkach. Trudno, co robić.

niedziela, 30 czerwca 2013

przyznam się szczerze

Rozważam zakup Hondy Civic. To chyba większa wieś od Golfa trójki.

No nie stać mnie zwyczajnie na Suzuki Baleno, co robić.

piątek, 28 czerwca 2013

koz ajm poet

Prowadziłem dzisiaj Jeepa Grand Cherokee Limited. Cztery litry benzyny w automacie, trochę się bałem, ale wyszło nieźle.

A egzaminator powiedział, że jeżdżę jak pizda. Od razu wiedziałem, że huja się zna.

wtorek, 25 czerwca 2013

stopniowanie rzeczowników

Siedzę w knajpie, piję kawkę białą z cukrem (ważne), klepię na moim laptopie Lenovo (też ważne), słucham na słuchawkach Sony MDR-110 (ważne) Just desserts Mariny i Diamentów (nie wiem, czy ważne), ale też mam dziurę na kolanie i zielony sweterek w serek.

Gdyby wybierać z trzech stopni rzeczownika hipster, aktualnie jestem na poziomie hipst, czyli najniższym, bo najwyższy to the hipstest.

niedziela, 23 czerwca 2013

Boom bidy bye bye

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że w żadnym wypadku nie jesteśmy tymi, którzy nie słodzą kawy oraz nie chrzczą whisky coca colą, z wykręconą miną utrzymując przy tym, ze nam to smakuje. Nie w tym wymiarze, czasoprzestrzeni, czasookresie. Na Teutatesa, my nawet siedmioletnią metaxę zalaliśmy pepsi. I nie wyrzekamy się tego tak, jak nie wyrzekamy się jedzenia szynki w piątek, jak wszystkich ukradzionych windowsów, jak żadnej niezapłaconej empetrójki, jak każdego palca w dupie. Amen.

czwartek, 20 czerwca 2013

Taka smaka

Kupiłem nestea green peach i przez chwilę miała smak gum balonowych z dzieciństwa, donalda na przykład.

To nie na upał narzekajcie, a na wilgotność powietrza.

wtorek, 18 czerwca 2013

Teniszus

Mam jakiegoś halluksa, czy coś, na malym palcu prawej nogi i uwiera mnie bolesnie skurwisyn. Do tego kiepsko z polskimi znakami przy pisaniu posta ze smartfona.

Za to wymyśliłem, że będę pisal z Kotem mocno pesymistycznego bloga o życiu w skurwiałym kapitalizmie oraz kilku innych rzeczach. Wydaje mi sie, że to może być dosyć poczytne. Jak się uda, to dołączy do nas Hiryu. Jego filozofia pod tytułem "wszystko jest bez sensu, i tak wszyscy umrzemy" nada się idealnie. Tylko najpierw trzeba będzie mu jakoś przetłumaczyć, że akurat to nie jest bez sensu.

Moglibyśmy się nazwać na przykład mocnoniechętni, co by było na flow reklam aktualnych. Mogę zrobić próbę?

Otóż nikt nie myśli o tym, co bedzie później, generacja mnichów zen. A później, to my wszyscy, proszę ja Was, moi drodzy, umrzemy, najpewniej jakąś brzydką śmiercią i wcale nie bedzie tak, jak na filmach, gdzie tłumy dzikie płaczą, a na końcu jest ładny moral, nie. Znikniemy, a Ziemia będzie się kręciła bezczelnie, nic sobie nie robiąc z naszej tragedii. Nikt nie wspomni naszej historii, a co gorsza nie zdążymy przeczytać wszystkich książek, które chcieliśmy.

Tak, zgadza się, znowu muszę pracować w pracy. #bezsensu

niedziela, 16 czerwca 2013

skeczys

You may be able to prolong your life, but it's not like you can escape your unevitable death, is it?
-Jack Krauser, Resident Evil 4

Przerażające, jak celnie potrafi podsumować ludzkość fikcyjna postać nieludzka.

kamień

Włączyłem sobie pierwszy kawałek z soundtracku do Ghost in the shell i prawie wyrwał mi płuca.

A ten kawałek dobry, jak bardzo lubię polską muzykę teraz, tak ten mi się jakoś podoba. Ta dziewczyna chyba taka ładna.

sobota, 15 czerwca 2013

berserker

My love for you is like a truckBERSERKER!Would you like some making fuckBERSERKER!
Bardzo dobry kawałek. Graliśmy w piłkę przed chwilą, przegonili nas gówniarze znowu. Ale w Tekkena by dostali do zera, tak sobie to tłumaczę.

piątek, 14 czerwca 2013

bieda

Oparzyłem sobie kciuk petem, opuszek. Komuś dzwoni telefon i nie wiemy czyj to. Nie wyspałem się, a ktoś w jednej z parafii w obrębie gminy Chełmiec powiedział mi, że kościół to nie reklama. Tekken Revolution jest świetny, a w 2005 roku stało się coś dziwnego, co spowodowało, że hasło "anal fisting" zaczęło cieszyć się niebywałą popularnością w google.

Na szczęście dziś piątek.

środa, 12 czerwca 2013

simple as that

Geniusz objawia się w przeróżnych sytuacjach. Próbując odpędzić nieuniknioną pracę, wymyśliłem sposób jak w sekundę zaoszczędzić 20 tysięcy złotych. Po prostu wystarczy nie wziąć kredytu na Mitsubishi Galanta. Ba-dum-tsss!

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Wszystkie dni zimy

Świadomość jest wszystkim, mógłby rzec Zaratustra, bo jeśli odpowiedzi istnieją, to leżą zaraz obok pytań.

niedziela, 9 czerwca 2013

Nie-typowy love song

Miałem coś napisać, ale mi umknelo, bo radio Wieśka zagrało Tequila Sunrise, ciągnące za sobą wspomnienia dni kiedy słońce świeciło częściej i lepiej, a oranzada na miejscu kosztowała trzydzieści groszy i nikt nie myślał, co będzie potem, tych dni, w których niektóre rzeczy były bardzo ważne i wydawało się, że już zawsze, albo, że nigdy, w każdym razie człowiek nie czuł się zobligowany nie używać słów określających absoluty, tak, z tej perspektywy można by rzec, że byliśmy Sithami. Nie, to nie jest list miłosny do dni utraconych, to nie jest też nostalgiczna wycieczka po snach, w których siedzieliśmy na przewroconym drzewie, ty w niebieskiej, albo żółtej sukience, a przed nami świeże sciernisko. To jest chyba kolejna próba rozliczenia się z przeszłością, próba jak zwykle skazana na fiasko, bo zawsze się pragnie każdego oddechu i liczy się każda kolejna sekunda, jak gdyby ktoś zamknął nas w trumnie dwa metry pod ziemia, a my nie umiemy dwucalowego uderzenia. Fiasko tym większe, że piszę to ze smartfona, który jest w pewnym sensie milczacym dowodem skurwienia się, przyznaniem, że znów postawiliśmy materię ponad rozumem, dlatego tak często brakuje nam polskich znaków i piosenek na końcu posta.

Miało być o czymś innym, ale jak zwykle zapomniałem i wyszło jak wyszło.

500 days of Summer - polecam obejrzeć. Szczególnie kiedy nie wierzy się ani w przypadki, ani w przeznaczenie.

miałem już dziś nic nie pisać

Jest konkurs literacki, 5-10 klocków do zgarnięcia za 18 tysięcy znaków. Chcę wziąć udział, mam już nawet jako taki pogląd na temat tego, co napiszę, tylko, że mi się tak jakoś strasznie nie chce zacząć, jakbym miał zatwardzenie twórcze, kto by pomyślał, że zatęsknie za sraczką.

Łysy, Piotrek i trzeci typ, o którego się trochę martwię, że znowu wyjdzie mi Cichy.

Poza tym dzieciaki na drugim piętrze napierdalają i w całym pionie się niesie. Dobrze, że chociaż nie dymią przesadnie i nie jebie z wentylacji, bo się można normalnie za darmo ujebać.

Na dodatek zaczęliśmy Cowboy Bebop i jest świetny. W nieważkości dym z fajek nadal unosi się w górę.

sobota, 1 czerwca 2013

Bjutiful pipol

Gdybym był antycznym filozofem, to nazywalbym się Suchoklates z Abwehry.

Fajnie mi się gra Lee i nie wiem, czy to dobrze, czy źle.

piątek, 31 maja 2013

zabili mi postać

Zabili mi ulubioną postać w książce i jestem z tego powodu zły. Co on im zawinił? Dało się to rozwiązać inaczej przecież, zresztą chyba zawsze da się wszystko rozwiązać inaczej. Jak ktoś ma pecha, to i w dupie palec złamie.

środa, 29 maja 2013

miłość

Henryk Kwiatek chciał pożyczyć pieniądze od faceta ze świętego obrazu, na co ten mu odrzekł "Miłość!", dlatego wklejam zdjęcie mnie jak leję przy drodze gdzieś na Słowacji.


wtorek, 28 maja 2013

it's a cruel, cruel world

Nie mam jakoś serca do dnia dzisiejszego, jest po prostu kiepsko, chce mi się spać. Natomiast Monika mnie uświadomiła, że jak ktoś ma rzęsę na ryju, to trzeba mu powiedzieć, żeby się pacnął w papę i pomyślał życzenie. Magda puściła wczoraj mamie Love Forever Słonia do kanapek z szynką, dosyć to było zabawne. Przyszedł mi w końcu Soul Calibur 5, będziemy ciąć mieczykami i tłuc kijami.

Ale nie to jest ważne, co jest ważne. Ważne jest to, że koncepcja, którą sobie gdzieś tam w głowie szlifuję, zaczyna nabierać coraz to wyraźniejszych kształtów. Cały problem w tym, że szczęśliwi poeci kłamią.

poniedziałek, 27 maja 2013

Bitch is back again

Łykend w Krakowie zrealizowany na, powiedzmy, 4. Był marsz pro life i biegacz wbiegający do recepcji AQQ z pawiem w drodze. Było półtorej godziny szukania Alchemii. Były rozprawy o analu jakichś dziewczyn w Spokoju i przypomnienie sobie dobrego kawałka. Wiesiek rekonstruuje swoje ego, czy tam id, idzie mu relatywnie nieźle, chociaż powoli. Ale będzie dobrze.

Był też koncert Marzeny Ciuły, dosyć zresztą zajebisty, aranż Nick'a Cave'a mnie rozmontował na części, a później złożył na nowo, przestawiając niektóre elementy. Ukłony również doskonałe.

Z bólem nóg i makdonaldem w żołądkach przyszło nam wrócić do smutnej codzienności, która w sumie nie jest wcale smutna, ale to zdanie brzmi nieźle.

sobota, 25 maja 2013

Cast spells

Jedziemy jutro z Wieśkiem przed siebie, a ja nadal się nie spakowałem jakoś rozsądnie. Pewnie zrobię to rano.

piątek, 24 maja 2013

Huehuehue

Na cześć największej liczby odwiedzin w miesiącu od czasów sierpnia 2008 małe, ale z przytupem, hip hip, hurra.

czwartek, 23 maja 2013

Fokke

Kurwa, bo co? Gorszy jestem, że mi przysługuje 20 dni urlopu? Bo studiów nie skończyłem? Huje patentowane po prostu i tyle. Ujebać podatnika, huj, kara śmierci.

Pogoda jest brzydka i mi smutno.

wtorek, 21 maja 2013

Sloth

Maga zainstalowała mi budzik-puzzle. Jak się go chce wyłączyć, to trzeba na przykład powtórzyć sekwencję kolorów, albo przepisać jakieś słowo. Nawet nie pamiętam jak to zrobiłem, ale po przebudzeniu był wyłączony.

niedziela, 19 maja 2013

piątek, 17 maja 2013

Lunatic

Słyszę kondensatory piszczące w kserokopiarce, bzyczenie jarzeniówek przemysłowych, ciągły skowyt telewizorów w trybie czuwania i ładowarki, które niczego akurat nie ładują. Czasami znienacka czuję smak pleśni w świeżych produktach i przez cały dzień nie mogę się go pozbyć. Bywa, że woda smakuje mi kurzem, albo, że wszystko jest zbyt kwaśne. Czasami małe, rozgrzane do czerwoności wiertełko 2mm wkręca mi się w jakąś randomową część czaszki od środka, blokując przy tym procesy myślowe. Mam uczulenie na konkretne tony głosu i sposoby artykulacji najzwyklejszych nawet słów. Nie lubię, kiedy ktoś dotyka mnie po głowie, nie wysypiam się na łóżkach mających wgłębienie po środku. Denerwuję się, kiedy ktoś udziela mi odpowiedzi na niezadane pytania, albo oddycha przez usta z zatkanym nosem. Mam szczerą ochotę przypierdolić koleżance z pracy za chroniczne wydawanie dźwięku, polegające na tłoczeniu powietrza do nosa, przy jednoczesnym odcięciu mu przez niego odpływu i nagłe "odetkanie" go, przypominającego w konsekwencji wystrzelenie bąbelka na folii bąbelkowej. Nie lubię, kiedy ktoś nie dba o poprawną wymowę słów i miewam coś na wzór sadystycznej radości z patrzenia na ludzi, którzy oczekują, że świat będzie taki, jak sobie zażyczą, ale okazuje się, że świat ma inne plany. Ciężko znoszę przebywanie w towarzystwie ludzi, którzy nie potrafią powstrzymać się od komentarza na poziomie przeciętnego czytelnika onetu, bądź interii, mam również problemy z tolerowaniem ludzi, którzy powtarzają coś kilka razy. Moim największym strachem nie są pająki ani lęk wysokości, a to, że jestem w matrixie, truman show, albo leżę zećpany relanium i prozaciem na jakimś oddziale dla psychicznie chorych i wszystko wkoło jest wytworem mojej wyobraźni. Nie znoszę litości. Nie lubię ludzi, ale lubię zgromadzenia. Podobają mi sie wieśniackie kawałki, Aleksandra Kwaśniewska i wspieram mentalnie pobieranie plików patrząc na pasek postępu i transfer.

Poza tym mam jeszcze kilka natręctw, które mogą się wydawać niedorzeczne, a mimo to uważam się za normalniejszego od innych. Ponieważ fok ja, dat's y.

środa, 15 maja 2013

Mowy motywacyjne

HiKrush [15|Maj 09:53 ]:kłamiesz! :D
Hiryu [15|Maj 09:53 ]:czemu mialbym klamac?
HiKrush [15|Maj 09:55 ]:są przynajmniej dwa powody http://static.igossip.com/photos_2012/264/sfw-scarlett-johansson-premiere-.jpg
Hiryu [15|Maj 09:56 ]:strona nie pozwala do siebie linkowac ;)
HiKrush [15|Maj 09:57 ]:no cyce no
Hiryu [15|Maj 09:57 ]:nowiem
Hiryu [15|Maj 09:58 ]:ale to mnie srednio przekonuje
Hiryu [15|Maj 09:58 ]:glownie dlatego, ze srednio mi sie ta aktorka podoba
Hiryu [15|Maj 09:58 ]:bo generalnie srednio mi sie slawy podobaja :P
HiKrush [15|Maj 09:58 ]:oj przestań wreszcie, poddaj się instynktom, odrzuć tą pretensjonalną jak seriale o lesbach filozofię i JUST LET IT GO
Hiryu [15|Maj 09:58 ]:b-but my integrity
Hiryu [15|Maj 09:59 ]:nie chce
HiKrush [15|Maj 09:59 ]:integrity jest za bardzo powiązane z virginity
HiKrush [15|Maj 09:59 ]:nie zdobywa się fortec stojąc pod murami i rozważając sens ataku
HiKrush [15|Maj 09:59 ]:i kilku innych rzeczy przy okazji
Hiryu [15|Maj 09:59 ]:ale ja nie naleze do tego elitarnego klubu BD, ktory ma wolne virginity do oddania
HiKrush [15|Maj 10:00 ]:nie o to mi chodzi
HiKrush [15|Maj 10:00 ]:bo generalnie kręci się koło Ciebie co miesiąc nowa dupencja, dając Ci sygnały jasne jak płonąca nafta, że they want the D
HiKrush [15|Maj 10:02 ]:a Ty zwykle, z gracją godną Monthy Pythona, pakujesz się w filozoficzne rozważania na temat powiązań między wciśnięciej numerka 3 na telefonie a występowaniem popędu płciowego u pand wielkich w okresie meiji
HiKrush [15|Maj 10:02 ]:do **ja ciężkiego wacława
HiKrush [15|Maj 10:02 ]:i te dupencje, widząc Twoją dziką aprobatę dla ich zalotów
HiKrush [15|Maj 10:02 ]:wsiadają w pociąg, albo leżą pod ukraińcem
HiKrush [15|Maj 10:02 ]:chociaż Ty byś wolał, żeby leżały pod Tobą
HiKrush [15|Maj 10:03 ]:i przychodzisz później tutaj ze spuszczoną głową i słowami "znowu coś zj**ałem"
HiKrush [15|Maj 10:03 ]:to tak w skrócie
Hiryu [15|Maj 10:04 ]:no jeśli to ludzi denerwuje, to nie będę o tym mówił
HiKrush [15|Maj 10:04 ]:więc ja, w swojej całej sile woli, nie mogę zdzierżyć i Ci mówię, LET GO, facet
HiKrush [15|Maj 10:04 ]:życie jest jedno, więc nak**wiaj
Hiryu [15|Maj 10:05 ]:a poza tym to w każdym przypadku mam wyraźne i logiczne kontrargumenty do sensowności nak**wiania
Hiryu [15|Maj 10:05 ]:przecież nie odpuszczam/dystansuję się, bo nic nie ma sensu
HiKrush [15|Maj 10:05 ]:przez filozofowanie właśnie
HiKrush [15|Maj 10:06 ]:nic nie ma sensu, k**wa
Hiryu [15|Maj 10:06 ]:odpuszczam/dystansuję się, bo przekonujące dowody wskazują, że to lepsza opcja
HiKrush [15|Maj 10:06 ]:to czemu się nie powiesisz od razu, opuszczając zawczasu ten niedorzeczny łez padół?
Hiryu [15|Maj 10:06 ]:bo nak**wianie skończy się inwestycją czasu, z której nic nie wyniknie
HiKrush [15|Maj 10:06 ]:a, samobójstwo też jest bezsensu
Hiryu [15|Maj 10:07 ]:bo lubię żyć i sensowność mojego życia nie jest definiowana tym, czy mam kobietę z którą je dzielę, czy nie
HiKrush [15|Maj 10:07 ]:wszystko jest bez sensu, wejdźmy do beczki, a puchlinę wodną leczmy skokiem na główkę w gnojówkę
Hiryu [15|Maj 10:07 ]:mam deja vu, btw
Hiryu [15|Maj 10:07 ]:no ale patrz
Hiryu [15|Maj 10:07 ]:są różni ludzie
HiKrush [15|Maj 10:07 ]:definiować, argumentować, kontrargumentować, filozofować
Hiryu [15|Maj 10:08 ]:jedni muszą mieć związki, inni nie muszą mieć związków wcale
HiKrush [15|Maj 10:08 ]:strawić życie na procesach myślowych, podczas gdy w pokoju obok laska w samym staniku smaży ryż i chce D
Hiryu [15|Maj 10:09 ]:ale co mi wskazuje na to, że chce mojego D?
Hiryu [15|Maj 10:09 ]:bo to mało kobiet łazi po mieszkaniach w bieliznach?
Hiryu [15|Maj 10:09 ]:a, że ja u siebie siedziałem to łatwo nie zauważyć
Hiryu [15|Maj 10:09 ]:mnie doświadczenie nauczyło, że jeśli sygnał można interpretować na więcej niż jeden sposób
HiKrush [15|Maj 10:10 ]:Hiryu, ja to rozumiem, ale Twoje kulawe próby budowania pozytywnych relacji z różnymi kobietami na przestrzeni ostatnich dwóch lat oraz chroniczne komentarze na temat cycków znajdujących się nieopodal wskazują na przynajmniej podświadomą chęć współżycia (cokolwiek pod tym terminem rozumiesz) z płcią przeciwną, niezależnie od długości takiej relacji
Hiryu [15|Maj 10:10 ]:to interpretowanie na sposób mniej korzystny dla mnie jest z zasady prawidłowe
HiKrush [15|Maj 10:10 ]:tak, tak, Maga robi to samo
Hiryu [15|Maj 10:10 ]:weszła, nie zauważyła moich butów, zrzuciła ciuch, zarzuciła słuchawki, poszła do kuchni
HiKrush [15|Maj 10:10 ]:ze wszystkich interpretacji wybiera tą najgorszą i uznaje za właściwą
Hiryu [15|Maj 10:11 ]:nawet aerials śpiewała
Hiryu [15|Maj 10:11 ]:wybieram, bo zawsze kiedy wybierałem tę korzystniejszą to się nacinałem
HiKrush [15|Maj 10:12 ]:i jak ona Ci mówi "sorasy za cyce na wierzchu", to Ty jej ODRUCHOWO odpowiadasz, gapiąc się na nie bezwstydnie "JEST OKEJ, NIE MUSISZ NIC ZMIENIAĆ!" prostując w górę prawy kciuk
Hiryu [15|Maj 10:12 ]:to wyciągam wniosek, że nie ma sensu opierać działań na niejasnych przesłankach
HiKrush [15|Maj 10:12 ]:no, zgadza się , tak postępuje większość
HiKrush [15|Maj 10:12 ]:korzysta z jasnych sytuacji, odpuszcza niejasne
HiKrush [15|Maj 10:13 ]:a ja Ci mówię: olej z przypadku dane, ewoluuj, TWÓRZ SYTUACJE
HiKrush [15|Maj 10:14 ]:nie zdobywa się fortec uciekając przed nieprzyjacielem
HiKrush [15|Maj 10:14 ]:a to właśnie robisz, uciekasz przed możliwością porażki
HiKrush [15|Maj 10:15 ]:to tak, jakby przed każdym meczem w jakąś grę wyświetlała Ci się opcja PRZEGRASZ, albo WYGRASZ
HiKrush [15|Maj 10:15 ]:i Ty byś grał tylko w te z opcją wygranej
HiKrush [15|Maj 10:15 ]:no nie bez sensu?
HiKrush [15|Maj 10:16 ]:albo jakbyś żył sobie spokojnie, czekając aż Daigo Umehara spotka Cię w metrze, podejdzie, zagada i powie, słuchaj, chcę z Tobą zagrać i przegrać
HiKrush [15|Maj 10:16 ]:to się nie zdarza
HiKrush [15|Maj 10:16 ]:nie ma w życiu takich sytuacji'
HiKrush [15|Maj 10:17 ]:jak chcesz oj**ać Daigo, to najpierw ćwiczysz, później jedziesz na jakiś tur z nim, spotykasz go w drabince i fundujesz spanking
HiKrush [15|Maj 10:17 ]:to jest tworzenie sytuacji, inaczej się nie da
HiKrush [15|Maj 10:18 ]:i to nazywam nak**wianiem
HiKrush [15|Maj 10:18 ]:ale może się mylę, może warto czekać przed telewizorem na wygraną w totka, przede wszystkim w niego nie grając
HiKrush [15|Maj 10:19 ]:bo wtedy nie można przegrać
Tokis_TLT [15|Maj 10:19 ]:ach ten Shoutbox, jak zawsze życiowych mądrości pełen! :)
HiKrush [15|Maj 10:19 ]:Tokis, cicho, tu odchodzą mowy motywacyjne :P
HiKrush [15|Maj 10:21 ]:klocka mi się chce, a nie chce mi się iść
HiKrush [15|Maj 10:21 ]:okrutny los

wtorek, 14 maja 2013

Hare

I ran. I ran until my muscles burned and my veins pumped battery acid. Then I ran some more.
- Narrator, Fight Club 

poniedziałek, 13 maja 2013

No i wiedziałem

Wiedziałem, że ten dzień nie przejdzie tak spokojnie, chyłkiem, niby przechodzień unikający ulicznego starcia kiboli tylko, kurwa, zaliczy gdzieś po drodze cegłówką w czapę i przy okazji mi się dostanie jakiś rykoszet.

Tak, znowu muszę coś robić w pracy, merde!

niedziela, 12 maja 2013

Jes skil

Drajwerem dziś byłem po raz pierwszy w życiu na imprezie. No i graliśmy mecz z młodzianami, najpierw przegonili nas jak armia radziecka niemieckich niedobitków, ale później nawet nam szło. Dziś nic nie boli, śmierć nadejdzie jutro.