niedziela, 27 marca 2011

piątek, 25 marca 2011

~650

A gdyby tak iść na policję i zgłosić, że okradło mnie państwo? Albo, że ZUS mnie stalkuje. Dziś chyba jakaś nowelizacja na ten temat weszła. Że pobierają ode mnie myto, haracz, czy coś o podobnie fajnie brzmiącej nazwie.

Nie, poważnie, ponad 30% wypłaty.

Owoc żywota naszego je ZUS.

Wolałbym te pieniądze, kurwa, zgubić.

środa, 23 marca 2011

Autokorekta

Zasadniczo, myślę sobie, nie jest tak źle.

Szczególnie w takie dni, jak ten, kiedy nikogo nie ma obok mnie i mam masę czasu na bezproduktywne spędzanie masy czasu, który mam, na przykład podczas przeglądania shapesów mogę klecić niespiesznie porywającą historię Jacka, który nie kiwnął palcem w sprawach ważnych, ponieważ pochłonął go bez reszty atak wyimaginowanych ludzi, którzy myśleli, że Jacek ma czas na zawracanie mu dupy i z lubością zawracali mu dupę. Albo Jacek, który musiał uratować instalację elektryczną, to znaczy nakłonić ją do zaprzestania strajku, który rozpoczęła akurat w momencie śmierci baterii w komórce.

No. Takie rzeczy sobie myślę, kiedy jestem sam w robocie. Trochę smutno, że przy tym kompie nie mam głośników, ale co tam, może nawet się za jakiś czas przesiądę na komputer Moniki.

A, właśnie, hit hitów. Monice nie działała drukarka, więc przyszedłem i ją naprawiłem. Szef zapytał, co było nie tak, więc go lojalnie i bez sarkastycznego śmiechu, spokojnie poinformowałem, że nie tak była pozycja przycisku "power" z tyłu obudowy. Wyręczył mnie z tym śmiechem.

Kontrolnie spoglądam na tekst, który właśnie płodzę i przed oczami miga mi pierwsze zdanie. Kurwa, czym ja się stałem? Półetatową biurwą z własnym kubkiem w owieczki? Z drugiej strony nie wszędzie muszą mnie znać. Z drugiej strony, myślę sobie, nie jest tak źle...

wtorek, 1 marca 2011

Czarne pelargonie

Koniec się zbliża wielkimi krokami, taki, albo inny, to jest wszystko obojętne, czy sprawdzi się proroctwo Majów, czy zwyczajnie się zdechnie. I w obliczu takiego, czy innego końca ludzie mają czas na debilizm.