piątek, 30 października 2009

Kolejka

Uniwersytet Jagielloński poinformował mnie dziś listownie o decyzji odmówienia przyjęcia na pierwszy rok studiów pierwszego stopnia, kierunek: dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Nie, nie, broń Boże, nie kwestionuję decyzji. Rzecz w tym, że jest koniec października i zastanawiam się, co by było, jakby się okazało, że zostałem przyjęty.

Ale nie o tym miałem. Otóż stałem dziś w kolejce, przy kasie, w sklepie samoobsługowym. Wypakowując asortyment mój z koszyka, kątem oka zarejestrowałem kobietę, wciskającą się przede mnie do kolejki. Absolutnie bezobciachowo położyła swoje masło i margarynę przede mną i z uśmiechem uiściła opłatę. Jasne, że bym ją wpuścił, nigdzie mi się nie spieszyło, ale nie zapytała. Szok, w jakim byłem nie pozwolił mi zareagować i patrzyłem tylko tępo, bo oczom nie wierzyłem. Może na serial się spieszyła?

czwartek, 29 października 2009

Są dni

Przemogłem się i obejrzałem w końcu Antychrysta Von Triera. Absolutnie przepiękne zdjęcia, wspaniała gra aktorska, ludzką psychikę traktująca z właściwą Larsowi, chirurgiczną dokładnością, temat trudny, ukazany ze strony ambitnej i nietypowej... Nie podobał mi się ten film.

Weźmy taką na przykład Zagubioną autostradę Lyncha. Każdy wie, że to naprawdę świetny film, tylko nie bardzo ktokolwiek potrafi powiedzieć, dlaczego. Z Antychrystem jest na odwrót. Dokładnie wiadomo dlaczego, ale jakoś trudno powiedzieć, że to świetny film.


środa, 28 października 2009

Czasami

Czasami się wkurwiam na to wszystko. Bo wiesz, jak jest. Śmierdzisz tutaj pod stertą gazet, w rytmie programu telewizyjnego, kalendarza i rozdawanych na mrozie ulotek informujących o kulturalnych wydarzeniach, koncert, Jazz, wszystko za trzy grosze od ulotki, no więc śmierdzisz tu, a gdzieś tam, za brudną szybą autobusu, neonami, kolorami i całą tą pierdoloną choinką nieśmiertelność razi Cię po oczach, świecąc się jak psu jaja.

Czasami się wkurwiam na to wszystko, bo u siebie czuje się już nawet nie jak statysta, a jak ktoś zwyczajnie pałętający się bez sensu.

wtorek, 27 października 2009

HiE.T.

Tak sobie myślę... Skoro coś nie żyje, to i nie oddycha, tak? Skoro coś nie oddycha, to nie może wydawać żadnych dźwięków, bo nie ma w płucach powietrza, które-wypuszczane-wprawia w drganie struny głosowe, tak? W takim razie jak wampiry mówią, kościotrupy śmiesznie skrzeczą, a zombie dają to swoje "aaaaaa..."?

poniedziałek, 26 października 2009

Miejski.pl

Wykopane na słowniku mowy miejskiej miejski.pl:

Palestyńskie Pomykacze

Tanie trampki do 15 zł...
Dostępne na lokalnych giełdach sprzedawane
przez ekskluzywnych zagranicznych importerów...

niedziela, 25 października 2009

Rabbit in your headlights

Z perspektywy ciepłego domu, własnego biurka, gorącej kawy, zalotnie parującej z mojego kubka z dużym napisem FUCK OFF, kiedy świat, który widzę jest mój, prywatny i dostępny tylko wybranym, z tej perspektywy nawet mi się wielkomiejski styl podoba. Styl mechanicznego pośpiechu, styl podążania z punktu A do punktu B, uroki miejskiej komunikacji publicznej, kontrolerów biletowych budzących z tego specyficznego stanu, w który wprawia piosenka Rabbit in your headlights podczas jazdy autobusem 124...

Podoba mi się to. Że mnie tam nie ma.

sobota, 24 października 2009

Fpytę

Jest coś frapującego w słuchaniu wykładu na temat słowa zajebiste, notabene pochodzącego od słowa jebać, zajebać. Samo słowo zajebiste, ku zgrozie ogółu ostatnio przestaje być uważane za wulgarne. Ku zgrozie już mniejszej, bo mniej powszechnie znanej, słowo to, w związku ze swoją genealogią, nie oznacza nic dobrego, bo kiedy ktoś cię jebie, możesz być w konsekwencji zajebany, i słowo zajebiste nagle przestaje być takie fajne.

Co jest jednak tak frapującego w słuchaniu wykładu na ten temat? Fakt, że wykład ten prowadzi doktor językoznawstwa na elitarnej, krakowskiej uczelni.

piątek, 23 października 2009

Zimno

Jest jakieś dwadzieścia stopni za zimno. Ktoś coś wspominał o globalnym ociepleniu. To ja raz na miejscu poproszę, nie trzeba pakować.

wtorek, 13 października 2009

Czas

Przyjdzie taki czas, a przyjdzie, jestem pewien, kiedy wszystko będzie takie, jak zapisano, niebieskie i bolesne, bo takie właśnie będzie to wszystko, kiedy przyjdzie czas. Słowa zamienią się w czyny i staną przeciwko nam, wam, im. Bez wyjątków.