niedziela, 20 listopada 2011

Blablabla

Życie jest jak paczka fajek, jak częstujesz, to się szybko wypala. Jak palisz sam, to jest na dłużej, ale nudniej.

Palenie na pojarę jednak nie jest takim złym wyjściem.

czwartek, 10 listopada 2011

Gdzieś

Gdzieś mi giną rzeczy, zapalniczki, minuty, ludzie, było jakby nie dało się bez tego żyć i jeb, budzisz się pięć, dziesięć, piętnaście lat później i myślisz sobie kurwa, miałem taką małą benzynówkę, albo ciekawe, co on teraz robi, przecież wtedy, w piątej podstawówki byliśmy jak bracie and so on, and so on. I siłą rzeczy trzeba oddzielać to, co ważne od tego, co naprawdę ważne, albo co wydaje się naprawdę ważne, bo dziesięć lat temu to było naprawdę ważne, a teraz nie ma tego wcale, albo jest, w postaci siema, nie masz dwa zeta do piwka dorzucić, albo siema Jacek, rzuć że szluga. Takie to jebanie.

Kiedyś doraźnie parę złotych zabijało kłopoty
Na chwilę, bo na ile może starczyć tyle?

Spełnianie marzeń z dzieciństwa za dorosłe pieniądze często już tak nie cieszy, bo po huj mi klocki lego, chyba żebym się miał o co potykać, albo żebym miał kolejną pozycję na liście rzeczy, na które nie mam czasu.

Z czasem człowiek się chyba po prostu otrzepuje z tego wszystkiego, bez czego da się żyć i spokojnie, przed telewizorem, komputerem, laptopem, za kierownicą, w łóżku, do którego sam kupił materac, a dbał przy tym o wygodę, w butach, których szukał przez trzy miesiące, żeby były ciepłe i niech nawet kosztują trzy stówki, byle nie mokły, a kurwa, nie chce mi się.

Tout passe, tout casse, tout lasse.

Pesymistyczny się jakiś zrobiłem, ale to nie moja wina. Kiedyś, safe inside my final home, znów będziemy się śmiali.


sobota, 5 listopada 2011

No i

No i wylądowałem w szpitalu. Ze dwadzieścia lat tam nie byłem. Kroplówka, obserwacja, potas, magnez, ziółka smaczne, że dzięki, a ja naprawdę lubiłem guajazyl. Nerwowy pan jest, albo ma pan gnój z cukrem, koniec końców, nie wiadomo, co panu jest. Idź pan, jak się znowu zdarzy, to tydzień pan poleżysz, a na razie idź pan.

Szczęście, że mam dobrego szefa.