poniedziałek, 28 czerwca 2010

Soundtrack

Muzyka, której słuchamy jest soundtrackiem naszego życia. Przynajmniej mojego. Chodzę do One Winged Angel Uematsu, siedząc na ławce i paląc papierosa patrzę na świat pod All is full of love Bjork, czasami, czasami jest zupełnie inaczej, czasami chodzę razem z Chwilami ulotnymi Paktofoniki, a gapiąc się w ekran knajpianego telewizora słyszę Stupid MF Mindless'ów. Stojąc w jakiejś galerii oglądam ładną dziewczynę, która melodyjnie mówi mi, że jestem pretty when I lie. W pracy Karin zastanawia się przy mnie what else is there, w autobusie gapię się w szybę i z uśmiechem myślę, że I've seen it all. Czasem patrzę, jak chodnik przesuwa mi się pod nogami i trudno mi się przyznać, że to wszystko nagle traci sens. Heartbreak robi ze mnie tancerza, to znów Karin mówi mi, że jest in love with my brother, szkarłatna tak, jak jej imię.

Dlatego tak trudno mi podjąć decyzję co do zmiany playlisty na moim odtwarzaczu mp3. Ma 128 megabajtów i kiedy dostawałem go na osiemnastkę, to wart był półtorej stówki, ale dziś brakuje mu pojemności. Muszę w końcu odłożyć na jakieś MuVo, albo Zena.

Poemat

Mam ochotę napisać poemat o tym, jak wracam autobusem z uczelni.

Naprawdę bardzo lubię jeździć komunikacją miejską. Nie rozumiem, o co się wszyscy tak wkurwiają.

czwartek, 24 czerwca 2010

Real

Obejrzałem Funny Games Hanekego i jakkolwiek pomimo wielu faktów teraz już obiektywnych nie narzekam, to jednak jest coś smutnego w tym, że ta rzeczywistość, jaka by nie była, jest jedyną, którą mamy do dyspozycji i nie mamy żadnego wyboru.

środa, 23 czerwca 2010

Mentropia

Moja biała Verdana twierdzi, że uda jej się opisać chociaż, bo ja wiem, to jakieś rozklejone jest.

No więc nie powinno się zaczynać zdania od "no więc", bo to nieładnie jest, bo to jest tragedia, bo kiedy zaczyna się od tego zdanie, jakieś dziecko w Etiopii robi się nieszczęśliwe z braku PlayStation 3. Tak, drogie panie, tak ludzie, którzy życie mielą w młynku, z szufladki wyciągając potłuczone ramki, minuty złożone z sekund i komunikację miejską o szybach ogromnych jak samo niebo, tak ci ludzie tęsknią za utraconym wszystkim tym, co trzymać można mocno i solidnie w dłoniach, tak mocno i solidnie, jak Jezus mocno i solidnie w dłoniach utrzymałby wodę.

Dużo jest słów, wszędzie, słowa i światło. Nie ma ciszy już i nie ma nocy, a nawet jak jest noc i cisza, to się jej nie słyszy, bo się szuka światła i słów, szuka się pewności bytów istniejących równolegle, bo ostatecznie relatywizm pochłonął już nawet świadomość i bez punktów odniesienia nie da się stwierdzać, nie da się określać pozytywnie, da się określać tylko w negatywach, bo coś jest takie, jakie nie jest coś innego i na zad.

A Ty? Co zrobiłbyś z trzema minutami życia? Czy pobiegłabyś po te wszystkie buty, których jeszcze nie masz? Robiłbyś te wszystkie rzeczy, które trzeba zrobić przed śmiercią, bo inaczej w niebie dostanie się gorszą ocenę za życie? Przed śmiercią, przed ciemnością i ciszą naprawdę trzeba zrobić wszystko, bo inaczej nie będzie można powiedzieć, że się żyło?



To ja sobie zapalę.

wtorek, 8 czerwca 2010

Nic-ze

Człowiek w swej zajebistości wyewoluował w sobie umiejętność czytania w duszach tylko poprzez pismo i wirtualne reprezentacje graficzne innych ludzi.

Chyba nie o to chodziło Nietzschemu, kiedy głosił nadczłowieka.

wtorek, 1 czerwca 2010