Zastanawiałem się kiedyś, jak to jest zwariować, kiedy puszczają zaczepy rozsądku i spadają w chaos, kiedy wygrywa ten zły wilk, kiedy zmysły zaczynają kłamać i całą resztę już ogląda się jak film z perspektywy pierwszej osoby.
Po przeczytaniu Metra 2033 widzę to jako coś wychodzącego z ciemnego tunelu, które łamie kości, miażdży w swoich czarnych łapskach wolę, wrzeszcząc przy tym przeciągle i truchło wrzuca w ciemność tunelu, a samo idzie w zamian za połamanego, nie przestając wrzeszczeć. Tak mi się wydaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz