niedziela, 26 października 2014

Lemon tree

To smutne, jak Gotye z międzynarodowego numeru jeden na listach przebojów stał się tylko somebody that I used to know.

Chyba dopadła mnie jesienna chandra. Nawet fajna, wróży rychłego Chrono Triggera.

piątek, 24 października 2014

Hatchet

Nie podoba mi się dorosłe życie. Nie podoba mi się, że muszę pamiętać o przelewach, terminach. Że muszę iść do notariusza. Albo złożyć druk IN-cośtam. Podpisać akt, albo umowę. (Co oni później robią z tą makulaturą? Siedzą i się na nią patrzą?) Nie lubię wyrażenia księgi wieczyste. Nie podoba mi się ZUS DRA, jest szpetny jak dziwka uzależniona od metamfetaminy. Brzydzę się obywatelskim obowiązkiem oraz abonamentem RTV. Mierzi mnie wizja poduszki powietrznej wtłaczającej mi szluga w pysk, bo jakiś kretyn postanowi we mnie wjechać. (Technicznie - scenariusz prawdopodobny jak każdy.) Nie rozumiem podatku dochodowego. Pochodnych pracodawcy też. Ani tego, że sytuacja energetyczna kraju jest zależna od tego, jak się.dogada ze sobą dwoje ludzi, na których nawet nie głosowałem. (A jeśli mają niekompatybilne znaki zodiaku?) Nie mam ochoty ufać, że mechanik wymienił mi piszczącą rolkę od napinacza, podczas gdy tak naprawdę skasował stówkę za polanie paska wodą.

Nie chcę być częścią tego wszystkiego. Chcę mieszkać na jakimś zadupiu, pisać jakieś rzeczy za pieniądze i mieć internet po światłowodach. W zimowe poranki wkurwiać się na mróz i ogrzewać się przy kuchni z kafli. Garażować Ładę Nivę w szopie z resztkami słomy datowanymi na rok czterdziesty drugi. Podwozić sąsiadów do urzędu w mieście za bańkę mleka, albo koszyk jajek. Mieć blaszaną patelnię i okna zamykane na haczyki.

No. Dziesięć lat maks. Zobaczycie. W to, co teraz też mi nie wierzyliście, a tymczasem tadam!

czwartek, 16 października 2014

Tsunami

Przyszedłem do knajpy, pierwszy raz od chyba roku. Niezbyt urodziwa dziewczyna popatruje na mnie przez ramię swojego chłopaka. Piję soczek z pomarańczy skoncentrowanej, a stołek barowy skrzypi pod niewyoabraźalnie grubą kobietą przy barze. Co ja tu, kurwa, robię? Jestem zmęczony, nowiuteńki pad kurzy mi się koło monitora ful ha de, a mnie jakoś ciągnie do ludzi. Bo inaczej nie ma o czym pisać.

Nigdy nie mogłem zrozumieć fotografów, chociaż też im trochę zazdrościłem, że z jednej strony łażą z tymi armatami i robią nieprawdziwe zdjęcia świata, który nie istnieje, a z drugiej strony ktoś im jednak wierzy.

Enyłej.

Kurwa, same brzydkie baby w tej budzie. Chociaż ta gruba byłaby spoko, tylko niepotrzebnie jest taka wielka.

Natomiast dowiedziałem się, że jak Niemcy złapią cug, to nam w rewanżu dojebią oraz cioty kurwa. Możliwe, że jak na ostatnim przystanku poszedłem się odlać, to świat odjechał beze mnie i teraz jestem do tyłu o kilka rzeczy.

niedziela, 12 października 2014

Bullets

Grzegorz próbuje mnie nawrócić na dobrą drogę, na której ludzie nie używają brzydkich wyrazów oraz nie mówią o innych per zjeb nawet w żartach. Jakkolwiek życzę mu powodzenia, tak zastanawiam się, jak to jest, że prawy w swym mniemaniu Grzegorz próbuje wtłoczyć mi swoją prawość, a nieprawy ja raczej mu się ze swoją nieprawością nie narzucam.

Invictus mi ostatnio krąży we krwi. Jacek przed nikim nie klęczy, Grzegorzu.