Jakieś sto lat temu, paląc szluga na górce za blokami, splunąłem w stronę motyla, co usiadł na trawie i jeszcze jak ślina pikowała w jego stronę dotarło do mnie, że trafię i zrobiło mi się głupio. Podniosłem go ostrożnie, otarłem ze śliny i odleciał.
Taka to historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz