Nie chce mi się iść do pracy. Tak nie, że jutro, w ogóle. Jakby był już koniec świata, to bym się nie obraził. Koniec świata, albo spadek bo ciotce jakiejś, czy kimś podobnym, dwadzieścia-trzydzieści milionów złotych.
Dobrze, że za marzenia się nie płaci gotówką, bo nie mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz