środa, 8 maja 2013

coś jakby nie wiem

Po raz kolejny patrzę wstecz na to, jak wtedy patrzyłem w przód, po raz kolejny robiąc to z perspektywy ciepłej posadki na etacie, gdzie za nic dostaje się tysiąc, a za cokolwiek trochę więcej i tym razem udało mi się złapać część tej idei, w którą wtedy tak bardzo się wierzyło, że to właśnie my zredefiniujemy ludzkie poglądy na tyle tematów, że wprowadzimy jakiegoś rodzaju rewolucję, nieważne na jakim polu ani jakim sposobem, ale to nie było ważne, ważne było to wyobrażenie nas, które mieliśmy w głowach, wyobrażenie tak wyraźne i jasne, że gdyby ktoś w tym momencie przestrzelił nam czaszki, to pewnie zaczęlibyśmy tam żyć, wyobrażenie, w którym jest miejsce wyłącznie na emocje i odbiór, gdzie percepcja pochłania 99% energii produkowanej w organizmie, a ten jeden procent oddajemy płucom, które wciągają dym i kokę, i za nic mamy prawa fizyki oraz inne nieszczególnie interesujące fakty, a całe życie, które musi się toczyć, bo przecież musi, toczy się gdzieś obok i niczego od nas nie chce.

Patrzę przez kraty w oknie biura, bo akurat nikogo nie ma, a ja w zasadzie nie mam nic do roboty, więc patrzę przez kraty biura i mam cichą nadzieję, że ktoś w końcu przerobi ten kawałek tak, że nie będzie tego rapującego gościa, bo to wybitnie burzy koncepcję.


Z innej beczki, mam najbrzydsze zdjęcie do prawa jazdy w historii ludzkości. Wygląda, jakby mi je robili Naziści w Oświęcimiu.

Brak komentarzy: