niedziela, 8 listopada 2009

Memento

Jesteśmy zaściankiem Europy, w którym nic nie jest tym, czym jest. Żyjemy w czasach jednorazowości, bez godności, honoru i wstydu, chwaląc się tym na dodatek, jakby co najmniej było czym, nadymamy się, jacy to jesteśmy lepsi, więksi, bardziej mak, mtv, glamour i logo. Rzygać mi się tym chce, bo gdzie nie spojrzysz, tam reklamy, krzyczą, świecą i pachną, kup mnie, kup mnie, nietutejszy skurwysynu.

Wszystko już jest na sprzedaż, bezimienne, jednorazowe, wszystko jest już atrakcją turystyczną, wiara, nadzieja, miłość, życie, wszystko można kupić i nic już nie może spełniać z godnością swojego zadania, bo wszystko ma do siebie przyklejoną oczojebną cenówkę z wartością produktu, bo tym właśnie jesteśmy, tym właśnie jest to wszystko, produktem, który można kupić, a wszystko już można kupić.

Nic się już niczym od siebie nie różni, nic nie różni oscypka od wiary katolickiej, bo jedno i drugie jest atrakcją turystyczną i nawet oscypkowi zabrano godność. Kiedyś służył do jedzenia, ludzie wyrabiali go i jedli go, bo byli głodni, bo po to był, takie było jego zadanie; dziś już nie, dziś oscypek jest atrakcją, częścią programu zwiedzania, ludzie stoją na mrozie i kupczą owocem swojej pracy, sprzedają go skośnookim Azjatom, ciemnokarnacjowym Włochom, czy Hiszpanom, niskim Japończykom, wysokim Niemcom, bladym Skandynawom i brunatnym Murzynom, sprzedają oscypki razem z ich godnością, razem z przeznaczeniem, zadaniem, razem z sercem, które wkładali w stworzenie każdego oscypka nasi przodkowie, to serce wędruje teraz prosto do układu pokarmowego Europy, zjadane przez Europę, połykane przez Europę, bez żadnego szacunku, czy rytuału, bez kawałka uznania idzie prosto w sam środek dupy Europejskiego molocha, w kiblu ląduje, wysrywane we wszystkie lśniące kible Świata.
Wiara niczym się nie różni, bo też straciła sens, bo też jest sprzedawana, gdy kiedyś dla wiary się żyło i z wiarą szło się przez życie, i za wiarę umierało, i wypierdalać!, krzyczy wiara, jakakolwiek nie jest, jakakolwiek by nie była, jakikolwiek czeka ją los, to chce ona losu godnego, więc wypierdalać!, krzyczy, kiedy ktoś, kto też już dawno temu stracił godność, podaje przez ladę wiarę w postaci figurki Matki Boskiej za 2,40zł sztuka, a za 6,80zł, mówi, mogę pani dać wiarę luminescencyjną, co świeci w nocy na lodówce i jęczy wiara w agonii, bo nawet zdechnąć jej nie pozwolą, za dobrze interes idzie.

Kup sobie Boga, skurwysynu, kup, przywieź do swojego kraju, kup sobie, kurwa, całą Polskę, bo tym jest teraz Polska, figurką z wakacji przywiezioną jest, z Krakowa, z Warszawy, z Oświęcimia, z Zakopanego, figurką górala, ciupagą, zasranym Barbakanem w skali 1:100, tym jest Polska w Europie, pamiątką, która kurzy się na zapomnianej przez Boskiego właściciela półce, a wraz z nią kurzymy się my i tym kurzem się kiedyś podusimy, i zgnijemy razem z oscypkiem, i nawet nikt się nas nie wystraszy, bo żadnych chorób unikalnych nie mamy, tacy jesteśmy, kurwa, bezosobowi i sztuczni, i jednorazowi, i odpustowi, i nieprawdziwi, i na sprzedaż.

Obudziłam się, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam ogromny targ, opowiedziała mi dziś koleżanka wspomnienie z wakacji i to wspomnienie podobne jest do Europy, podobne jest do innych krajów, Niemcy budzą się rano, patrzą przez swoją wschodnią granicę i targ widzą, a na targu wszystko, plastik, styropian, szkło i mięso, a wszystko tanie jak gówno, bo inaczej by nie szło. Mięso, tak, mięso, bo już nawet ciałem kupczymy, jak te kurwy, tylko gorzej, bo z hipokryzją, okradani z życia, już nawet stać na ulicy nie wolno, bo zaraz wycieczka z Włoch, Azerbejdżanu, Iraku, czy skądkurwakolwiek przystanie i zdjęcia będą robili, kiedy człowiek rozmawia na ulicy z kimś, kiedy po pracy, zajęciach, czymkolwiek, stoi zwyczajnie, jebana wycieczka przystanie i będzie zdjęcia robiła, jak w zoo pierdolonym, jak w galerii osobliwości, a za nimi przewodnik, w stu językach tłumaczy, das ist Polish étudiante et étudiant después de clase, who are hovoriť about studies, cyk, cyk, klisze, karty pamięci, nośniki zapełniają się obrazami okazów gatunku, obrazami egzotycznej rasy zamieszkującej Przenajświętszą RZECZ POSPOLITĄ Polską.

Żadnego, kurwa, szacunku. Poszanowania życia ludzkiego, przestrzeni, prywatności. Wszystko dawno sprywatyzowane i sprzedane zagranicy. Wszystko na bazarach, sklepach i punktach informacji.

Myślisz, że jesteś lepszy, inny? Że to nie, że to Cię nie dotyczy? Że poza tym jesteś, kurwa, że w huja to my, a nie nas? Się mylisz, studencie, pracowniku, uczniu, szefie i huj-wie-kim-tam-sobie-jesteś. Możesz być biznesmenem, aptekarzem, artystą malarzem, albo menelem, a i tak jeden huj, bo na dworcach sramy w ten sam sedes, a na ulicy jesteśmy taką samą atrakcją turystyczną. Nikt nie pyta jak masz na imię. Nikogo nie interesuje, że lubisz Muncha, albo Miles'a Davis'a. Srają na Twoją osobowość razem z całą Twoją oryginalnością, odmiennością, unikalnością, rodziną, dziewczyną i całym pierdolonym życiem. Jesteś tylko produktem, wystającymi zza kołnierza kurtki ustami, nosem, brwiami i czołem wchodzącym pod czapkę. Tym jesteś na pamiątkowym zdjęciu i martwy na nim jesteś jak kłoda, a nawet martwiejszy, bo na nic się nie przydasz, tylko kurzem obsiądziesz w albumie, wyblakniesz, zniszczejesz, aż znikniesz zupełnie i nikt Cię nie zapamięta, za to wszyscy z łatwością zapomną. Każde cyk aparatu to śmierć zadawana Twojemu życiu. Każda figurka sprzedana cudzoziemcowi dla zysku to kolejny tom historii tego kraju spalony w piecu kowala, wykuwającego kolejną pamiątkę w żywym ogniu bólu utraconej tożsamości. Każdy oscypek sprzedany nie jako pożywienie, a jako osobliwa potrawa tubylców to nóż do sera wbity w kozie wymiona, z których mleko zmieszane z krwią tożsamości narodowej zrodzi kolejny oscypek. I tak, kurwa, do zajebania, do śmierci, do całkowitej utraty, wysiedlenia się tam, skąd przyjeżdżają turyści, bo turyści niedługo zamieszkają tutaj i będą robić turystyczne dzieci w naszych łóżkach, które sprzedamy im razem z całym domem, jako pamiątkę, w której będą mieszkać.

A gdzie indziej nie będzie nam inaczej. Gdzie indziej też do nas przyjadą, a my usłużnie wybudujemy dla nich hotele, ośrodki wypoczynkowe, galerie, muzea, teatry i kina, a gdy już wszystko będzie gotowe, rozłożymy na nowo swój targ, kolorową folią chroniony przed deszczem i wyłożymy na lady koszyki z oscypkami, widokówkami, figurkami, ciupagami, bezimienną flagą i płaczącą Matką Boską.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dobry tekst..nawet bardzo-smutne tylko,że tak jak brakuje Ci czystej; wolności,miłości,wiary,godności-nie brakuje kultury języka :(

jacek pisze...

Moje słownictwo jest moje, Bóg mi je wymyślił, dał prawo go używać, z którego to prawa skrzętnie korzystam. A że nazywam rzeczy po imieniu, albo wzmacniam odbiór takimi, a nie innymi środkami? Pardon le moi, ale huja na to wykładam.

Jeśli komuś nie odpowiada, to czytać nie zmuszam. Jeśli ktoś chce, bym słownictwo zmienił-powodzenia w próbach przekonania mnie. Jeśli natomiast komuś wydaje się, że godzę w jego cokolwiek pisząc huj, jebać, pierdolić, kurwa i tak dalej, to niech wie, że ja nie mogę nikogo niczym obrazić, co najwyżej ten ktoś może się obrazić. Sam. Jego rzecz.

Pozdrawiam czytelnika;)

Anonimowy pisze...

"Bóg mi je wymyślił, dał prawo go używać"-dobre sobie-tak to każdy może tłumaczyć swoje postępowanie:kradzież,gwałt chamstwo itp.Idąc tokiem twojego rozumowania,to nie możesz mieć żalu do tego jak wygląda współczesny świat w końcu każdy tak jak i ty wykorzystuje właśnie to"prawo".

Czytać nie zmuszasz,ale jeśli już coś publikujesz to musisz się liczyć z tym że będziesz wzbudzał określone emocje(których ty sam nie jesteś pozbawiony)inaczej musiałbyś pisać do szuflady.

"Wzmacniam odbiór takimi, a nie innymi środkami"-i tu się mylisz mój drogi,w czasach gdzie co drugie słowo to "huj, jebać, pierdolić, kurwa"-to żaden środek wyrazu,nie robi na mnie żadnego wrażenia.Wiadomo prościej jest napisać(raczej prostacko)"ale huja na to wykładam".(stań sobie kiedyś koło grupy młodzieży i posłuchaj jakimi oni dysponują"środkami"toż to prawdziwi artyści)

"Jeśli ktoś chce, bym słownictwo zmienił"- nie mam zamiaru tego robić(chcieć nie znaczy móc).

Tak czy inaczej pisz dalej,bo Ci to wychodzi.Ja mam inną wrażliwość więc wyrazy które mnie drażnią "wykasuję"-wolno mi.Moja rzecz.

Również pozdrawiam POWODZENIA!!!

jacek pisze...

Moooment, albo nie robi to na Tobie żadnego wrażenia, albo o tym piszesz. Męska decyzja.

Bóg powiedział nie zabijaj, nie kradnij etc., tak?, tak, dekalog wszyscy znamy. Ale ani tam, ani w grzechach głównych, kościelnych przykazaniach, no nigdzie po prostu, nigdy i od nikogo nie słyszałem nie przeklinaj, więc nie mieszajmy się tu w tłumaczenie sobie zbrodni, bo to żadną zbrodnią nie jest. Wbijam, szczerze mówiąc, bo jeśli masz w oleju trochę głowy, czy może na odwrót, kto by to pamiętał, to powinieneś wiedzieć, że nie słowa, a to, co chcemy nimi przekazać są ostre. Kurwa sama w sobie nie boli, jednak ty kurwo już może. Rozumiesz? Oczywiście, że rozumiesz.

Publikując teksty, nie oczekuję, że ktoś będzie czytał. Nie mam na zamiarze wzbudzać jakichkolwiek emocji. Poza ślepą wiarą, oczywiście. Pisząc liczę na to, że tak, jak już historia niejednokrotnie pokazała, zostanę zauważony przez kogoś ważnego i mnie gdzieś zatrudni w zawodzie pismaka. Ot, taka naiwność, na którą mogę sobie pozwolić.

Podejrzewam, że na wiele pytań sam możesz sobie znakomicie odpowiedzieć, więc chwila zastanowienia, nim znów klikniesz na komentarz;)

Pozdrowienia dla pierwszego dyskutanta i odwagi przy podpisywaniu się życzę;)

Anonimowy pisze...

Nie robi wrażenia jako "środek wyrazu"

Co do Biblii-punkt widzenia od punktu siedzenia (sprawa wymagała by głębszej analizy,a nie mam na to czasu)


"Publikując teksty, nie oczekuję, że ktoś będzie czytał" Halo! jeśli ktoś ma Cię zauważyć bez czytania tekstu to musisz nadepnąć mu na stopę...:):):)

jacek pisze...

There's a diffrence, mr.Annonymous, between a reading, and a reading...;)

Anonimowy pisze...

To samo można powiedzieć o pisaniu mr.HiKrush ;)

jacek pisze...

Tobie więc zostawiam ocenę mojego pisania, a ja będę oceniał czytanie;)

Anonimowy pisze...

Przez ocenę czytania będziesz mógł sprawdzić zamierzony(bądź nie) efekt swojego pisania;)

Pisz,pisz już nie będę przeszkadzać,żegnam!

jacek pisze...

Ależ nie przeszkadzasz;)

MaLi pisze...

Nie przeszkadzasz Anonimie, Ty go doprowadzasz do orgazmu. Choćby Ci nie wiem ile razy sugerował zastanowienie przed skomentowaniem, proszę, nie odbieraj mu tej przyjemności... ;)

Tylko, czemu JA tracę na to czas?...