poniedziałek, 27 stycznia 2014

Randori

Nadkontrola i nadodpowiedzialność - tego dowiedziałem się o sobie w ten weekend. Poza tym zaatakowały mnie objawy tego czegoś, co dwa lata temu zawiozło mnie na SOR, ale się nie dałem, czyli poszerzania granic kontroli nad sobą samym ciąg dalszy.

Dzisiejszy temat, drogie dzieci, to symulowanie sraczki poziomu drugiego, które różni się od poziomu pierwszego tym, że symuluje się nie tylko w pracy, ale też w domu i wśród znajomych. Poza tym, że to idiotyzm, to jednak wymaga umiejętności i samozaparcia, bo na przykład posiedzieć w kiblu dwadzieścia minut grając w Final Fantasy 5 na komórce, albo pisząc na facebooku, potrafi każdy, ale wpierdalać sucharki, kiedy kolega obok z premedytacją i przesadną zamaszystością żuje soczyste mięso wołowe z pysznym sosem, to już jest sztuka wręcz sceniczna. Szczególnie kiedy głównym motywatorem jest zasadniczo średnia -oh, pardon - cipka.

Za to odkryłem świetnych ludzi na studiach. Już mówimy do siebie per kutasiarzu, komentujemy dupę tej dziewczyny w błyszczących spodniach, albo gapimy się sobie na cycki, jeżeli akurat takowe posiadamy. Naturalnie na wejściu narobiłem gnoju i nikt mnie nie lubił, ale teraz takich zatwardziałych hejterów została tylko trójka, wszyscy zresztą irrelevant.

Podsumowując, człowieka nie definiuje to, kim jest, a to, kim potrafi się stać. Bo Nietzsche to jest chyba najbardziej niedoceniany i źle interpretowany łeb ever. Rzecz w tym, żeby nie stać się kolesiem, który siedzi w kiblu, który służy za garderobę w oczekiwaniu na wejście na scenę

Chyba.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

osrany, lecz edukujący się niestrudzenie. bohater z moich snów;)a cipka motywuje od czasów wojny trojańskiej. wprawdzie jaki Parys, taka Helena, ale chęci do boju jednakie.

jacek pisze...

Nie wiem, czy się dobrze zrozumieliśmy, ale to był dosyć hermetyczny wpis. Są na tym świecie ludzie z Runami Szarży aktywowanymi przez zapach wedżajny, ale tym razem nie o mnie chodzi.

Anonimowy pisze...

cóż, filozofia interpretacji.