wtorek, 24 sierpnia 2010

Ujednolicenie

Z racji tego, że nic mi się nie chce, to wrzucam jakiś stary wiersz, bardzo stary, jeden z dwóch pierwszych, z bonusem dla spostrzegawczych i znających francuski, albo chociaż wyszukiwarkę google.

„Raj młodocianych bogów”

Raz pewien kawaler,
Elegancki pan,
Chciał zaposiąść żonę,
Umodernić stan.
Leniem wielkim nie był,
Ewentualnie trochę,
Rozbił więc skarbonkę,

Prosię, świnię, lochę.
Obyty był w świecie,
Urok swój posiadał.
Ręce miał dwie prawe,

Mało tego - gadał!
Ileż on miał zalet,
Esej pisać mało.
Umiał liczyć biegle,
X, cotangens? śmiało!

Samych zalet full,
A kobiety null.
Umrzeć kawalerem?
Trup jest ze mnie, trup!
Ekspert jednak mu doradził:
Rydwan sobie, waćpan, kup.

Poza tym wkurwia mnie ciągłe zmienianie czcionki, bo sobie zapominam, więc zostawiam domyślną.

Brak komentarzy: