piątek, 29 marca 2013

Lamb is watching

Święta wyzwalają w polaczkach pierwotne instynkty, szczególnie w markietach. Walka o koszyki, o promocje, o przejście między regałami, bo on pcha wózek, albo ona stoi przy słodyczach i nie przesunie tłustego dupska o pół metra, cycki w rozmiarze boiska do futbolu nie puszczają, jebani jogini, w jednej pozycji piętnaście minut i ogląda opakowanie margaryny w promocji.

Tak, w biedronce byliśmy i nie było gdzie zaparkować, a kolejka samochodów wisiała za nami jak sępy, żebyśmy przypadkiem nie mieli miejsca na zawrócenie. Dobry Jezu, to wszystko na Twoją stypę i zmartwychwstanie.

Ale są też plusy.

1 komentarz:

Magulec pisze...

Jakie plusy?