wtorek, 12 czerwca 2012

Umbrella

"Zaczęło się od tego, że chciałam kupić parasol, ale były same brązowe i czerwone, więc zdecydowałam się godnie moknąć. Kilka metrów później, przemoczona kompletnie, postanowiłam wstąpić na kawę do pierwszej z brzegu knajpy.
Ociekając, zauważyłam przy stoliku na przeciw na oko szesnastoletniego gówniarza w pedalskim sweterku, czytającego Vonneguta do pierogów z mięsem i od razu wydało mi się to kompletnie nie od kompletu, bo szczyle nie czytają Vonneguta i nie jedzą pierogów. Szczyle jedzą czisburgery i czytają fejsbuka.
Kawa mi stygła, a on mielił denerwująco ten swój pieróg i przerzucał kolejne strony, pomyślałam, że zachowuje się jak arogancki szczyl, którym zresztą był na pewno, kto, jak kto, ale ja się na tym znam, więc dosiadłam się, a jakże, a on naturalnie zignorował mnie, więc zapytałam brutalnie, co czyta. Uniósł dłoń, nie przerywając biegu źrenic po literach i tak czekałam jakąś wieczność, a przynajmniej pół minuty aż dokończył rozdział, bo akurat miał niedaleko, w końcu podniósł oczy znad tekstu i powiedział, że Starbuck wyszedł z więzienia.
Tak poznałam Cichego, który nie miał szesnastu lat, który, kiedy mu się przyjrzeć, miał zmarszczki, siwe włosy i stare oczy, który na pytanie, czemu nosi taki hujowy sweter wzruszał ramionami, jakby nie miał na to wpływu, który ogólnie rzecz biorąc wzruszał ramionami i nawet nie podejrzewał, ilu ludzi zastanawia się, czy jest genialny, czy może jest zwykłym debilem."

Brak komentarzy: