środa, 1 sierpnia 2012

Tylko spokój

Trzeci dzień pod rząd zapomniałem kupić kawę do pracy. Do tego wskaźniki się nam nie zgadzają (dziwne jak poród po ciąży).

Dzisiaj odważni ludzie znów powstają przeciw okupantowi. Pomimo oczywistych wad takiej instytucji, własna wojna to dobra rzecz, bo ma się coś, o czym można powiedzieć "wtedy jeszcze...", jak nasi rodzice z komuną, jak dziadkowie z wojną. A my co mamy mówić, jak już przyjdzie czas, że trzeba będzie mówić? Jak ja robiłem prawo jazdy, wtedy jeszcze samochody były na benzynę? Nie ma szans.
Nic nie mamy, wszystkiego pełno, ale nic swojego, za pełno w dupach i się przewraca. Jak świnie jakieś. Czasami mam wrażenie, że jestem ostatnią osobą, którą obchodzi coś więcej niż tylko własna wygoda, ale później przypominam sobie, że nawet jeżeli, to obchodzi mnie bardzo niewiele więcej. A w każdym razie bardzo bym chciał.

Idę pożyczyć kawę od dziewczyn. Set poniżej, kumpel sklecił, całkiem przyjemnie się słucha, nie narzuca się jak te dabstepy.

Brak komentarzy: