niedziela, 28 sierpnia 2011

Sing it

Zła natura znów wygrała. Z czasem to wszystko dochodzi do człowieka i pewnego dnia sobie uświadamia, że wcale nie lubi Verdany, że dużo bardziej podoba mu się Calibri.

To tak, jak w podstawówce. Idziesz na automaty no i naturalnie szczytem lansu jest grać Kazuyą, bo on przecież taki twardy, zły, demoniczny i przede wszystkim fabularny. To samo z Ryu, no kurwa. Po piętnastu latach uświadamiasz sobie, że wcale nie lubisz, że męczysz się, że się dusisz z tym i że tak naprawdę lubisz proste roboty bojowe, albo bliźniaków, bo fajnie kopią. I zmieniasz postać i próbujesz coś ugrać, ale okazuje się, że jest już za późno, że piętnaście lat grania jednym i tym samym sprawiło, że już nie umiesz grać kim innym. Co wtedy?

Brak komentarzy: