piątek, 17 czerwca 2011

Jak byłem mały

"Stoję w autobusie linii 128 i wiatr czesze mi włosy, bo ryj za okno wystawiam jak pies. W słuchawkach Song for Siren, tak bardzo niepasujący do tego słonecznego, czerwcowego poranka, śmierdzącego spalinami i rzygami z piątkowej nocy, które nie zdążyły jeszcze dobrze wyschnąć.
Wcześniej była inwersja. Tutaj tego nie było widać, ale w Beskidzie wygląda to pięknie. Po drodze, na wysoko ulokowanych odcinkach trasy, w Rupniowie, czy Starym Rybiu doskonale widać płaskie i zaokrąglone szczyty gór wystające ponad chmury, które przetaczają się dolinami.
Tutaj tego nie ma, tu jest spleen, starbaks, makdonald i klabing. I też dobrze, tylko trzeba uważać, żeby w pawia nogi nie włożyć.
I może to jest nawet trochę dziwne, że gaszę papierosa akurat, gdy Bruno czyta list od Baby, z którego dowiaduje się o śmierci Johnyego, a delikatny wiatr studzi mi kawę w papierowym kubku."

Jak byłem mały, siostra katowała mnie swego czasu R.E.M. Ta gitara wypaliła mi w głowie piętno i zostało, teraz mi się podoba i nic nie poradzę.

1 komentarz:

Magulec pisze...

Gdzieś to czytałam.