czwartek, 20 stycznia 2011

Shinku!...

Remik zdziwił się, kiedy postaci na ekranie zaczęły robić rzeczy, których on ani nie chciał, ani nie starał się wywołać poprzez naciśnięcie odpowiednich klawiszy. Grał w naparzanke i puszczał hadukeny, gdy nagle Ryju, bo Ryjem grał, zaczął robić jakieś kopy i inne fikołki. Po chwili usłyszał dźwięk sms-a dochodzący z jego kieszeni. Remik był prosty, ale skojarzył fakty na tyle, żeby zacząć dumać nad możliwością istnienia wpływu sygnału telefonów komórkowych na przekaz z dżojstika i nawet go duma przez chwilę ogarnęła, że może to odkrył i zasługuje na pochwałę, ale wrodzona skromność i tak nigdy nie pozwoli mu pochwalić się tym odkryciem szerszemu gronu.

Odebrał wiadomość. "Czesc misiu co porabiasz? Moze wyjdziemy dzis na zakopy a puzniej na impreze w..." tutaj przestał czytać. Ta mała wkurwiała go już długo. Powinien wiedzieć, że małe Krysie, Gabrysie, czy inne Wiole, które swoje imie na portalach społecznościowych piszą przez "V", no więc powinien wiedzieć, że takiego typu asortyment jest mu już dawno niepotrzebny, bo tego typu asortyment to jest czarna dziura, która pochłania pieniądze i czas, ale raz się najebał studziennie w absurdzie, czy tam pingwinie, nie pamiętał dokładnie, bo kto inny prowadził i rano się już z nią obudził, jak się do niego przytulała, durna dupa, a on chciał tylko spokoju, bo miał kaca, i żeby najlepiej wypierdalała, ale wrodzona skromność nie pozwoliła mu jej wypierdolić na zbity pysk, a poza tym, to może mu chociaż zrobi gorzkiej kawy, pomyślał, Robusty, albo może Etiopii, tak, Etiopia łagodniejsza, lepsza będzie. W każdym razie nie kazał jej wtedy spierdalać, bo zauważył jej legitymację szkolną wystającą z kieszeni spodni, szkoła zawodowa jakaś tam, czy może liceum dla dorosłych, jeden huj, w każdym razie była pełnoletnia.

No i ona wtedy mu zrobiła tej kawy, innej Arabici co prawda wsypała, bo się biedna pogubiła, a jej umysł myślą niezmącony nie wpadł na to, żeby przeczytać napis na nalepce jednej z kilkunastu puszek z kawą, którą losowo ujęła w dłoń, ale zrobiła tą kawę i Remik pomyślał sobie, że to nawet nie jest może takie złe, tak wtedy pomyślał, a teraz trzyma w dłoni telefon, który przerwał mu wirtualne naparzanie chamów hadukenami i nie do końca wie co zrobić. "Pierdolić wrodzoną skromność!" - takie słowa zdają się unosić nad żyznymi polami freudowskiej nieświadomości Remika, ale on o tym nie ma pojęcia, więc nie ma też pojęcia, dlaczego - miły zazwyczaj, choć stukilowy i łysy - teraz pisze jej "Spierdalaj w sumie, mała, bo ja jestem za stary na to, a Ty czas cały wrażeń szukasz i młoda jesteś, a ja już coraz mniej. Spierdalaj mała, już mi się znudziłaś, to Twoje ciągłe ciąganie mnie wszędzie, podczas gdy ja sobie w spokoju, chwilę celebrując, każdy łyk Kenii z nabożnym szacunkiem doceniając, gram sobie spokojnie, Ty chcesz czegoś znowu, bo usiedzieć na tym miejscu, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę, nie umiesz, a swędzi Cię to miejsce również bez przerwy, a mi się dobrze siedzi, bo ja spokój cenię. Spierdalaj, mała, ładna jesteś, w sztuce miłosnej mimo wieku młodego obeznana jak córa Koryntu, znaczy pierdolisz się świetnie, więc znajdziesz sobie kogoś szybko, a Tobie to różnica żadna, czy Remik do kogoś tego mówić będziesz, czy Andrzej, czy Wacław, a może upierdliwy mniej będzie ode mnie i BMW będzie miał, na które mnie zawsze namawiałaś, zamiast ekonomicznego i wygodnego Golfa czwórki. To dobre wyjście dla nas obojga, mała, spierdalaj więc i szczęścia Ci życzę."

Mała zrozumie tylko "Spierdalaj" i że "Szybko sobie kogoś znajdzie", i że "Już mu się znudziła", bo Remik prosty jest, ale z polskiego zawsze piątki miał i wypracowania pisać lubił, a ona z tych, co lubi, to raczej tylko zakupy, imprezy i rżnięcie na okrętkę, więc na wszelki wypadek się obrazi i może kiedyś, kiedy w knajpie sama będzie i przypadkowo Remika spotka, poprosi go, żeby jej drinka postawił, a on to zrobi i pójdzie w swoją stronę, bo ma już trzydzieści z okładem na karku. Tymczasem Hadouken, mała.

Brak komentarzy: