piątek, 18 maja 2012

Demo kracji

W temacie butów jestem stuprocentową kobietą, z tym, że stosuję własne nazewnictwo.

Dwa miesiące szukam butów do garnituru. Po miesiącu pogodziłem się z faktem, że nie ma takiego kroju, jaki bym sobie życzył. Po drugim miesiącu, kiedy już postanowiłem kupić byle jakie, byle tanio, musiałem pogodzić się z faktem braku odpowiedniego rozmiaru. Jakby cały świat obuwniczy nagle zbuntował się, albo nie wiem, stwierdził, że 41 to hujowy rozmiar i nie będą go produkowali.
Ale idę przedwczoraj do pracy, a za szybą jednego sklepu są, one, jedyne, takie, jakie chcę. No i chyba je kupię, ka jego mać, chociaż drogie.

Ogólnie rzecz biorąc coraz mniej odnajduję się w tym świecie. Stoję przed półką z pastami do zębów dziesięć minut i nie wiem co począć. Tyle rodzajów tego gówna się produkuje w jakimś konkretnym celu, czy tylko po to, żeby wystraszyć mnie do reszty? Pamiętam, że jak byłem mały, to były trzy rodzaje jogurtów: Fruttis, Danone i te tanie, hujowe. I było jasne, chcesz quality - bierzesz Fruttis, albo Danone, chcesz tanio, bierzesz tani. Tyle, end, finito. A teraz skąd ja mam wiedzieć, które z tych dwustu tysięcy rodzajów gówien jest dobre? Przestałem jadać, poważnie.

Nie mam zdrowia ogarniać tego wszystkiego, zdrowia, nerwów, ani czasu zgłębiać tajników różnic pomiędzy tymi samymi produktami różnych producentów. Ja mam pasję, znajomych i plany na weekend. Zresztą wybór spomiędzy tego, co dają nam do wyboru to żadna wolność.

Brak komentarzy: