czwartek, 30 grudnia 2010

Jak Sinatra

Wbij z butami im się na ryj, tańcz jak Fred Astaire,
Kiedy świat wykrzywia twarz - słyszysz pierdol się...
Jakkolwiek oni to jest zwykle temat śliski, bo nikt ich nie widział, co wcale nie przeszkadza wszystkim ich nie lubić. To jest chyba ta ludzka ciągota to obarczania, czy przypisywania czegoś siłom wyższym, albo wysokim na tyle, żeby miały wpływ, co jest zasadniczo sprawą dosyć pogmatwaną, bo ile by się człowiek nie modlił, niezależnie w jakim języku i do kogo, to i tak nigdy mu się sznurówki same nie zawiążą.

Nie mam co prawda kompetencji, żeby wyrokować, sądzić, a w niektórych przypadkach nie mam nawet kompetencji, żeby posiadać własne zdanie, ale za to mam jeszcze kilka szlugów w paczce (thanks goes to Magdalena und Wiesiek), więc mogę posiedzieć jeszcze jakiś czas przed monitorem.

To jest ruch wahadłowy, tutaj i tam, trochę jak u Sikora, bo z jednej strony Bóg jest pociętym listkiem tytoniu w bibułce i nasączonym benzyną knotem, atakowanym przez stado iskier, a wszystko w akompaniamencie surowych ścian, rury grzewczej i plastikowego parapetu; z drugiej strony włoskie trzewiczki, dżilet kontur plus, ikea, makdonalds, koka kola i ten, jak mu jest, empik. Dziwne to jest, jak ten moment, kiedy człowiek zaczyna sobie uświadamiać, że ci wszyscy ludzie za szkłem, czy na taśmach 35 milimetrów po filmie idą do kibla, bo ich sraczka tłucze, albo jedzą w niedzielę u mamy schabowego z ziemniakami i kapustą, ba! - że oni w ogólności mają jakieś życie poza planem, czy programem i taka Resich - Modlińska na przykład ma podrażnienia po goleniu miejsc intymnych (jakkolwiek zawsze będę uważał, że takie zastępowanie słowa cipa, albo fiut to jest oszustwo), Strasburger miewa w niedziele kaca i rzyga jak struty kot, a młody Damięcki, że o Rabczewskiej nie wspomnę, jak zapierdalają rano po bułki do spożywczaka bez mejkapu, to wyglądają przynajmniej normalnie.

Ja to nie wiem. Może rzeczywiście pani Teresa, która przez cztery lata trzyletniego liceum uczyła mnie języka polskiego miała rację i o tych rzeczach nie mówi się głośno nie dlatego, że nie wypada, a dlatego, że nie warto. Pewnie tak, ona zwykle miała rację, szczególnie w dyskusji ze mną. Ja chyba po prostu lubię pamiętać, że jakkolwiek ktoś świeci jaśniej, albo bardziej natarczywie, tak w głębi duszy każdy jest człowiekiem i nie wolno zapominać, że pomiędzy tymi wszystkimi godzinami wspaniałych i wartościowych chwil, którymi liczy się życie, a których suma w wielu przypadkach zapewne jest wykładnikiem jakości, no więc wszystkie cudowne chwile są przeplatane trawieniem, odprowadzaniem nieczystości, a jak ktoś jest sprytniejszy, to i w trakcie cudownej chwili może ukradkiem sobie pierdnąć.

Tak, tak, Eti, Rzeczpospolita Gówniana, wiem. Powinienem pisać tylko ładne teksty, jak bajki, o ludziach, którym układ pokarmowy kończy się na przełyku, a zmysłowy taniec ciał dwojga, albo więcej, dorosłych ludzi, którzy spoceni dyszą sobie do uszu jak wrestlerzy zastępuje się pocałunkiem.

Kiedy na świecie było dwoje ludzi, można było sobie pozwolić na nieświadomość, ale wydaje mi się, że teraz lepiej wiedzieć i się nie rozczarować, niż nie wiedzieć, bądź spychać wiedzę na żyzne pola nieświadomości i dać się wyhujać.

Tak z innej beczki, to Dąbrowska znowu kradnie piosenki. I znowu jej to wychodzi. Fajna laska.

1 komentarz:

Rymika Myślicka pisze...

jakby co, to ja wszystko czytam