środa, 23 czerwca 2010

Mentropia

Moja biała Verdana twierdzi, że uda jej się opisać chociaż, bo ja wiem, to jakieś rozklejone jest.

No więc nie powinno się zaczynać zdania od "no więc", bo to nieładnie jest, bo to jest tragedia, bo kiedy zaczyna się od tego zdanie, jakieś dziecko w Etiopii robi się nieszczęśliwe z braku PlayStation 3. Tak, drogie panie, tak ludzie, którzy życie mielą w młynku, z szufladki wyciągając potłuczone ramki, minuty złożone z sekund i komunikację miejską o szybach ogromnych jak samo niebo, tak ci ludzie tęsknią za utraconym wszystkim tym, co trzymać można mocno i solidnie w dłoniach, tak mocno i solidnie, jak Jezus mocno i solidnie w dłoniach utrzymałby wodę.

Dużo jest słów, wszędzie, słowa i światło. Nie ma ciszy już i nie ma nocy, a nawet jak jest noc i cisza, to się jej nie słyszy, bo się szuka światła i słów, szuka się pewności bytów istniejących równolegle, bo ostatecznie relatywizm pochłonął już nawet świadomość i bez punktów odniesienia nie da się stwierdzać, nie da się określać pozytywnie, da się określać tylko w negatywach, bo coś jest takie, jakie nie jest coś innego i na zad.

A Ty? Co zrobiłbyś z trzema minutami życia? Czy pobiegłabyś po te wszystkie buty, których jeszcze nie masz? Robiłbyś te wszystkie rzeczy, które trzeba zrobić przed śmiercią, bo inaczej w niebie dostanie się gorszą ocenę za życie? Przed śmiercią, przed ciemnością i ciszą naprawdę trzeba zrobić wszystko, bo inaczej nie będzie można powiedzieć, że się żyło?



To ja sobie zapalę.

Brak komentarzy: