W takie noce nie myślę o fajnych rzeczach, filozofii, metafizyce, logice ani protetyce, w takie noce nie myślę o tym, że dwudziesty któryś grudnia był jednym z tych dni, kiedy absurd miesza się z nonsensem i mam na stopach skarpetki z jakiegoś dziwnego materiału made in China, ani że wszystkie skarpetki i materiały są made in China, i że najpewniej cały świat jest made in China, a w każdym razie niedługo będzie, a to wcale nie jest tak dobrze, bo stopy mi się pocą i jest mi w nie jeszcze zimniej.
W takie noce nie myślę, że skończyła mi się w kubku kawa ani, że zaraz skończą mi się papierosy, ale na szczęście mam bibułki i popielniczkę pełną kiepów. Nie myślę, że lewa słuchawka dziwnie zsunęła mi się z ucha, dziwnie, bo w tył, a nie w dół, ale za to mam równo zaciągnięte sznurowadła i zadowolony z tego jestem, bo żadna ze stron nie wchodzi pod buta bardziej, obydwie strony dyndają tak samo.
Noce jak ta nie kojarzą mi się z filmami ani muzyką. Z obrazami i fotografiami też nie.
W takie noce nie przychodzą mi do głowy słowa w stylu love, hate, pierdolone transcendent, zafajdane always, a już na pewno nie durny tandem forever and never.
W noce jak ta myślę słowami pośliźnięcie, uraz głowy, uszkodzenie czaszki, minus piętnaście stopni, wychłodzenie organizmu, zgon, szczególnie zgon, to brzmi bardziej medycznie, sucho i bez emocji.
Bo noc jest hujnia mrok ziąb zima sukin kot, choć nie wieje i nie pada.
1 komentarz:
dobry cover, lubię jak wulgaryzmy są wypowiadane delikatnie. a w tekście pomarańcze płaczą.
Prześlij komentarz