środa, 23 marca 2011

Autokorekta

Zasadniczo, myślę sobie, nie jest tak źle.

Szczególnie w takie dni, jak ten, kiedy nikogo nie ma obok mnie i mam masę czasu na bezproduktywne spędzanie masy czasu, który mam, na przykład podczas przeglądania shapesów mogę klecić niespiesznie porywającą historię Jacka, który nie kiwnął palcem w sprawach ważnych, ponieważ pochłonął go bez reszty atak wyimaginowanych ludzi, którzy myśleli, że Jacek ma czas na zawracanie mu dupy i z lubością zawracali mu dupę. Albo Jacek, który musiał uratować instalację elektryczną, to znaczy nakłonić ją do zaprzestania strajku, który rozpoczęła akurat w momencie śmierci baterii w komórce.

No. Takie rzeczy sobie myślę, kiedy jestem sam w robocie. Trochę smutno, że przy tym kompie nie mam głośników, ale co tam, może nawet się za jakiś czas przesiądę na komputer Moniki.

A, właśnie, hit hitów. Monice nie działała drukarka, więc przyszedłem i ją naprawiłem. Szef zapytał, co było nie tak, więc go lojalnie i bez sarkastycznego śmiechu, spokojnie poinformowałem, że nie tak była pozycja przycisku "power" z tyłu obudowy. Wyręczył mnie z tym śmiechem.

Kontrolnie spoglądam na tekst, który właśnie płodzę i przed oczami miga mi pierwsze zdanie. Kurwa, czym ja się stałem? Półetatową biurwą z własnym kubkiem w owieczki? Z drugiej strony nie wszędzie muszą mnie znać. Z drugiej strony, myślę sobie, nie jest tak źle...

Brak komentarzy: