poniedziałek, 9 listopada 2009

Consensus

No więc przemyślałem to, co na temat słowa zajebiście opowiedział mi i nam pan doktor językoznawca i jednak nie miał do końca racji.

Otóż słowo zajebiście jest powszechnie używane jako określenie czegoś bardzo fajnego, bądź czegoś co nam się bardzo podobało, przykładowo te buty są zajebiste, bądź ale zajebista dupa. Wg pana doktora określenia te nijak mają się do rzeczywistości, ponieważ etymologia słowa zajebiście (o tym było ostatnio) nijak nie pozwala go odnieść do butów, czy dupy, choć dupa niewątpliwie może mieć coś wspólnego z jebaniem, ale osiągnąć konsekwencji jebania raczej się jej nie uda. I to wszystko jest niezaprzeczalna logika żelazna i nie ma co do tego wątpliwości. Jednakże przemyślałem sprawę i ta logika okazała się żelazna jak dzisiejsze dziewice, czyli wszystko dobrze, dopóki nie spotkają mnie. (Tutaj salwy uzasadnionego śmiechu, oklaski i słowa zawiści w stylu tyś widział dziewicę, chyba w lustrze proszę sobie zostawić na koniec tekstu.)

Zajebiście niezaprzeczalnie pochodzi od czasownika jebać, którego tryb dokonany zabrzmi zajebać co w konsekwencji powoduje, że jeśli ktoś powie, że na jakiejś imprezie było zajebiście my powinniśmy pomyśleć, że na tej imprezie nie przeżył nikt, a opowiadającego jakiś podmiot jebiący zostawił przy życiu, by ten opowiadał, co się tam stało, niczym ten Quentin w Desperado, czy kamera w Natural born killers. Tak, zgadzam się z Wami, taka metafora imprezy ma znakomitą rację bytu, jeśli za podmiot jebiący podłożyć alkohol, a za zajebanie popularnie nazywanego zgona, którego chyba każdy z nas kiedyś zaliczył. Jednak nie metaforycznie, a sensu stricto, wyrażenie to nie ma możliwości wywołać w nas uczuć innych niż strach i wyobrażenie o trupach znajomych, którzy nas na rzeczoną imprezę nie zaprosili, szczęście w nieszczęściu. Jednakże...

Jeśli darujemy sobie tryb dokonany i słowo zajebiście odetniemy zupełnie od orzeczenia, a potraktujemy jako epitet, że tak powiem, wykonalny, to możemy dojść do ciekawych wniosków. Otóż jeśli zajebiście potraktujemy jako określenie nie samego nawet podmiotu, a określenie funckcji, możliwości i właściwości podmiotu, to możemy dojść do wniosku, że coś, czy ktoś jednak może być określony per zajebisty, bądź zajebiste i nie będzie to błąd. Przykładowo możemy z czystym sumieniem powiedzieć, że

Bóg jest zajebisty.

Dlaczego? Bo Bóg, wg bajań kleru, jest kimś, kto bez specjalnego wysiłku może nas wszystkich zajebać. Zgadza się? No. Idąc tym tokiem, musimy jednak przyznać, że buty w żadnym razie zajebiste być nie mogą. Zajebista może być na przykład noga, która owe buty nosi, bo może noga ta kogoś skopać na śmierć, znaczy się zajebać właśnie, szczególnie, jeśli jest to noga na przykład piłkarza jakiegoś typu Ronaldo (nie, nie Cristiano), bo taka noga mogłaby trafnym kopnięciem zajebać niejeden łeb. Tak? Wszystko jak dotąd się zgadza? No, to świetnie.

Teraz sprawa podejścia do pojęcia. Otóż o ile chociaż mniej więcej usprawiedliwiłem powyższym dużą część przypadków, w których używano zajebiście źle, tak reszty usprawiedliwić się już nie da, ponieważ pomimo samego zastosowania naszego słówka jest też jego ładunek energetyczny, a ten zwykle jest pozytywny, co w przypadku tego słowa nie ma racji bytu w ogóle. Innymi słowy nie możemy kojarzyć słowa zajebiście i używać go do określenia właściwości pozytywnych oraz wyrażenia równie pozytywnych uczuć. Przykładowo możemy powiedzieć, że Bóg jest zajebisty i w tym wyrażeniu powinny być uczucia różne, z szacunkiem, podziwem i jakąś dozą bojaźni włącznie, ale nie powinno być krzty radości, bo nikt z nas nie cieszyłby się, gdyby był zajebany. Również się zgadzamy? Toteż jeśli ktoś powie nam, że impreza była zajebista, to owszem, może to zrobić, ale my mamy święte prawo do poklepania go wtedy po ramieniu i wyrażeniu współczucia (co jest totalną bzdurą, ale o tym kiedy indziej) i już bardziej szczerego rozradowania się, że nas na tej imprezie nie było.

I to zasadniczo by było na tyle. Że niby zajmuję się pierdołami? Pff. Pierdzę ogólnie w Waszym kierunku, o piewcy postępu i konstruktywności, bo jeśli ja się tymi pierdołami zajmuję, to i Wy, czytając je, równacie z moim poziomem. Gratuluję.

Poza tym widok pana doktora, który wybałusza oczy i mówi do mnie Kurwa, człowieku, no co Ty pierdolisz, Bóg jest zajebisty? Ja pierdolę! jest absolutnie bezcenny.

Nara.

Brak komentarzy: